"Ten kryzys wynika w ogromnej mierze z nieudolności. Rozwiązać go można było bardzo prosto - pilnując tego, aby było przestrzegane prawo, aby wszystko się działo zgodnie z zasadami. Zamiast tego łatwiej jest rzucić ochłap w postaci zakazu wwozu ukraińskiego zboża do Polski" - tak ekonomista prof. Witold Orłowski skomentował w rozmowie z RMF FM ogłoszone w sobotę rządowe propozycje rozwiązania kryzysu w rolnictwie. "Z nieudolnością walczy się, poprawiając działanie, a nie każąc wszystkim płacić dodatkowo w formie wyższych cen żywności za tę nieudolność, nie likwidując jej" - tłumaczył.

We wsi Łyse niedaleko Ostrołęki odbyła się w sobotę konwencja Prawa i Sprawiedliwości poświęcona kwestiom rolnictwa. Wzięli w niej udział m.in.: premier Mateusz Morawiecki, prezes partii Jarosław Kaczyński i minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus.

Konwencję rozpoczęło wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiedział m.in., że przeprowadzony zostanie powszechny skup zbóż zalegających w silosach i magazynach po minimalnej cenie 1400 zł za tonę. Poinformował też, że na sobotnim posiedzeniu rząd podjął postanowienie o rozporządzeniu, które zakazuje przywożenia do Polski zboża i innej żywności z Ukrainy. Rozporządzenie zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw w sobotę wieczorem. 

Zgodnie z załącznikiem do rozporządzenia, zakaz przywożenia z Ukrainy do Polski produktów rolnych dotyczy: zboża, cukru, suszu paszowego, nasion, chmielu, lnu i konopi, owoców i warzyw, produktów z przetworzonych owoców i warzyw, wina, wołowiny i cielęciny, mleka i przetworów mlecznych, wieprzowiny, baraniny i koziny, jaj, mięsa drobiowego, alkoholu etylowego pochodzenia rolniczego, produktów pszczelich oraz pozostałych produktów.

Interes naszych rolników jest ważniejszy niż jakieś tam małe zapisy Unii Europejskiej - stwierdził minister rolnictwa Robert Telus, pytany o to, czy zakaz wjazdu do Polski produktów rolnych z Ukrainy jest zgodny z unijnym prawem.

To chyba świadczy o jakiejś niekompetencji ministra w tych sprawach, co jest troszkę martwiące - ocenił te słowa w rozmowie z RMF FM ekonomista prof. Witold Orłowski. Minister, który uważa, że dla rolnictwa Unia nie jest ważna, wydaje mi się być ministrem lekko niedoinformowanym, jeśli chodzi o sprawy rolne - dodał. Odniósł się też do słów premiera Mateusza Morawieckiego, który stwierdził, że głównym odpowiedzialnym za kryzys w rolnictwie jest Władimir Putin.

Problem ukraińskiego zboża to wcale nie jest problem z faktem, że to zboże wjeżdża do Polski, tylko z faktem, że urzędnicy, władze nie potrafią dopilnować, aby zboże, które wjeżdża w tranzycie, z Polski wyjechało. To jest wina nie Ukraińców, nie Putina nawet. Jest to wina nieudolności odpowiednich służb polskich, w tym oczywiście służb związanych z ministerstwem rolnictwa - wyliczał ekspert.

Zdaniem Orłowskiego, ogłoszone dziś decyzje to wyraz obaw przedstawicieli obozu rządzącego przed utratą poparcia wśród rolników.

Ten kryzys wynika w ogromnej mierze z nieudolności. Rozwiązać go można było bardzo prosto - pilnując tego, aby było przestrzegane prawo, aby wszystko się działo zgodnie z zasadami. To była ta metoda absolutnie bezpieczna, natomiast wymagająca oczywiście pewnego wysiłku, pewnych kompetencji. Zamiast tego łatwiej jest rzucić ochłap w postaci zakazów wwozu ukraińskiego zboża do Polski. To, o ile się nie mylę, jest łamaniem unijnego prawa, a na pewno jest gestem co najmniej mało przyjaznym wobec Ukrainy - podkreślał gość Michała Gardyasa. 

Wbrew temu, co mówi pan premier, Polsce coraz bardziej grozi poważny kryzys budżetowy. Załatwianie każdej sprawy, łącznie z nieudolnością swoją, poprzez wydawanie kolejnych miliardów, na które nie ma dochodów - to metoda, która, po skumulowaniu się - może bardzo niedobrze wpłynąć na nasz budżet, na finanse Polski - ostrzegał ekonomista. Ekonomiści traktują wypowiedzi pana premiera o świetnym stanie finansów jako świetne bajki - dodał. 

"Z nieudolnością walczy się, poprawiając działanie"

Prof. Orłowski uznał najnowsze działania rządu w związku z kryzysem w rolnictwie - m.in. skup zboża z ceną minimalną na poziomie 1400 zł - za nieracjonalne. 

Zależy nam na tym, żeby zboże nie było droższe w Polsce, dlatego że to będzie nabijało inflację, a jednocześnie chcemy, żeby rolnicy więcej dostawali (...). Wiemy, że urzędnicy nie potrafili dopilnować sprawy zgodnego z prawem przejazdu przez Polskę ukraińskiego zboża. Zdrowy rozsądek mówi - należy dopilnować tamtej sprawy, bo wtedy nie trzeba będzie podbijać cen w Polsce zboża, a w ślad za tym - cen żywności - wyjaśniał ekonomista. To metoda niewłaściwa w stosunku do problemu, tylko że  najszybsza - dodał. W formie droższej żywności wszyscy za to zapłacimy - ostrzegł prof. Orłowski. 

Ja nie mam aż takich pretensji o decyzje podejmowane w swoim czasie, natomiast o nieudolność realizacji. Z nieudolnością walczy się, poprawiając działanie, a nie każąc wszystkim płacić dodatkowo w formie wyższych cen żywności za tę nieudolność, nie likwidując jej - zastrzegł gość RMF FM.

Opracowanie: