Trwa drugi dzień przesłuchań Ryszarda Czarneckiego w katowickiej prokuraturze. Były europarlamentarzysta wczoraj po południu został zatrzymany na Okęciu. Sprawa ma związek z aferą w Collegium Humanum.

Ryszard Czarnecki został przewieziony do prokuratury dziś ok. godz. 10. Jak informuje dziennikarz RMF FM Marcin Buczek, samochód z byłym europosłem podjechał pod tylne wejście do budynku. Ok. dwóch godzin później do prokuratury przewieziono jego żonę. Ona z kolei została wprowadzona głównym wejściem.

Na razie śledczy nie ujawniają, jakie zarzuty są stawiane podejrzanym.  

Ryszard Czarnecki zatrzymany na Okęciu, po powrocie z Albanii

Wczoraj ok. godz. 16 Ryszard Czarnecki został zatrzymany przez agentów CBA na warszawskim lotnisku. W tym samym czasie w Warszawie została zatrzymana także jego żona Emilia H. Polityk przyleciał do Warszawy z Tirany, gdzie spotkał się z byłym prezydentem i premierem Albanii Salim Berishą.

Z Warszawy poseł i jego żona zostali przewiezieni wczoraj do Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Ryszard Czarnecki został z niej wyprowadzony w środę przed godz. 23. Były europoseł wyszedł z budynku w towarzystwie funkcjonariusza CBA.

Polityczny teatr. Władza robi igrzyska, bo nic innego nie umie - krótko skomentował Ryszard Czarnecki podczas wyprowadzania z budynku prokuratury.

Zatrzymanie ma związek z aferą ws. Collegium Humanum

Postępowanie prowadzone przez CBA wraz z wydziałem zamiejscowym w Katowicach Prokuratury Krajowej dotyczy Collegium Humanum

Informację o zatrzymaniu potwierdził rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak. Potwierdzam, że Ryszard C. został zatrzymany na polecenie prokuratora ze śląskiego pionu PZ PK w ramach śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w Collegium Humanum - powiedział PAP.

Funkcjonariusze CBA zatrzymali wcześniej w tej sprawie rektora Wyższej Szkoły Społeczno-Ekonomicznej w Gdańsku, rektora i założyciela Akademii Nauk Stosowanych we Wrocławiu oraz profesora Akademii Jagiellońskiej w Toruniu, którym prokurator przedstawił zarzuty przekupstwa oraz płatnej protekcji czynnej. W tle są korzyści majątkowe na 630 tys. zł.

Prywatna uczelnia powstała w 2018 r. w Warszawie. Miała w ofercie błyskawiczne kursy, dzięki którym można było zdobyć dyplom MBA - ustalili dziennikarze "Newsweeka". Takie dyplomy pozwalają m.in. na ubieganie się o posady w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.

Wiarygodność dokumentów wydawanych przez Collegium Humanum miały zapewniać m.in. zagraniczne uczelnie. Okazało się, że nie miały one uprawnień do prowadzenia studiów MBA. Wśród absolwentów CH byli m.in.: politycy, prezesi i członkowie zarządów spółek Skarbu Państwa, oficerowie służb specjalnych i dowódcy wojskowi - wynikało z dziennikarskiego śledztwa.

W połowie marca rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak podał, że śląski wydział PZ Prokuratury Krajowej przedstawił zarzuty dwóm zatrzymanym przez CBA osobom - dyrektorowi biura Polskiej Komisji Akredytacyjnej Arturowi G. i członkini jego rodziny - Marcie G., która miała uzyskać pracę na uczelni jako formę łapówki dla dyrektora biura PKA.

Prokurator ustanowił też zarząd przymusowy dla tej uczelni i innych podmiotów powiązanych z nią i jej rektorem Pawłem C. Zabezpieczono też środki na grożącą C. grzywnę - 250 tys. zł, świadczenie pieniężne - 40 tys. zł oraz na zwrot korzyści, które miał uzyskać w wyniku tego przestępstwa - ponad 1,1 mln zł.

Ryszard Czarnecki ma też problem z "kilometrówkami"

Zatrzymanie przez CBA to nie koniec problemów Ryszarda Czarneckiego. Wciąż echem odbija się sprawa tzw. "kilometrówek" byłego europarlamentarzysty. W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" opublikowała artykuł pt. "Motorowerem przez Europę. Szokujące szczegóły 243 przestępstw Ryszarda Czarneckiego", w których pisze m.in., że "składając sfałszowane wnioski o zwrot kosztów podróży, europoseł PiS wpisał lipne dane 18 pojazdów: 14 samochodów, dwóch motorowerów, motocykla i ciągnika siodłowego". Do artykułu dodano infografikę, z której wynika, że "222 966 km. 'przejechał' Ryszard Czarnecki na trasach między Jasłem a Warszawą, Brukselą i Strasburgiem"

W połowie lipca Prokuratura Okręgowa w Zamościu wydała postanowienie o przedstawieniu zarzutów w tej sprawie byłemu europosłowi Ryszardowi Czarneckiemu.

Były europoseł PiS Ryszard Czarnecki mówił wtedy PAP, że jest zaskoczony, że jego sprawą zajmuje się prokuratura, ale "nie będzie utrudniał dochodzenia, bo szanuje prawo". Sprawa została wyjaśniona z PE przed dwoma laty. Pieniądze zostały zwrócone. Sprawy od ponad 20 miesięcy nie ma ani w Brukseli, ani w Strasburgu - podkreślił.

Śledztwo dotyczące niekorzystnego rozporządzenia mieniem zostało wszczęte po zawiadomieniu przez Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF). Według ustaleń śledczych w latach 2009-2013 polityk miał doprowadzić Parlament Europejski do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w łącznej kwocie ok. 203 tys. euro. Jak ustaliła prokuratura, w sporządzonych i podpisanych przez siebie dokumentach podał nieprawdę co do swojego miejsca zamieszkania w Polsce.

"Wskazując, że miejsce to w kraju pochodzenia znajduje się pod dwoma adresami w Jaśle w sytuacji, gdy jego faktycznym miejscem zamieszkania w Polsce była Warszawa" - precyzowała w lutym prokuratura. Zdaniem śledczych Ryszard Czarnecki złożył także 243 wnioski o zwrot kosztów podróży, w których podał nieprawdę w kwestii podróży służbowych. "W tym pojazdów, jakimi miał odbywać podróże i liczby przejechanych kilometrów, wprowadzając odpowiednie służby Parlamentu w błąd" - przekazano wówczas w komunikacie.

Według prokuratury miało to wpływ na przyznanie mu zwrotu wydatków na podróże służbowe, dodatków pobytowych związanych z obecnością w posiedzeniach komisji w polskim parlamencie, diet związanych z czasem podróży i odległością z tytułu podróży.

Czarnecki informował wtedy, że "wszystkie środki, o które zwrócił się PE, już dawno zostały zwrócone". Nie naraziłem na jakiekolwiek straty również polskiego podatnika - przekonywał.

Porażka w eurowyborach

Od 2004 r. Ryszard Czarnecki był posłem do Parlamentu Europejskiego. Jeszcze w lutym br. Prokuratura Okręgowa w Zamościu wnioskowała o uchylenie mu immunitetu w związku z uzasadnionym podejrzeniem popełnienia przestępstwa.

W tegorocznych, czerwcowych wyborach nie zdobył mandatu na kolejną kadencję do PE, więc przestał go chronić immunitet.