Soczewka przy operacji zaćmy: zwykła - bezpłatna albo lepsza, ale z możliwością dopłaty przez pacjenta. Takie rozwiązanie za kilka miesięcy ma stać się faktem. Podobne procedury mają zostać wprowadzone w przypadku aparatów słuchowych czy stentów przy operacjach kardiologicznych. Ministerstwo Zdrowia chce stworzyć listę refundowanych wyrobów medycznych. Co to oznacza dla pacjentów?
Ministerstwo Zdrowia kończy pracę nad ustawą, która umożliwi stworzenie listy refundowanych wyrobów medycznych. Ma ona przypominać listę leków refundowanych. Resort chce negocjować ceny wyrobów medycznych i wprowadzić za nie różne odpłatności.
Według ministerstwa, takie rozwiązanie, dla pacjentów będzie oznaczać możliwość wyboru wyrobów medycznych, oczywiście za dopłatą. Np. przy operacji zaćmy Ministerstwo Zdrowia chce osobno płacić za zabieg i osobno za soczewki. Teraz to jedna taryfa i to jest błędem. Ogranicza to możliwości pacjenta - podkreśla w rozmowie z RMF FM wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda.
W związku z tym, jakie soczewki stosuje szpital? Najtańsze, bo im tańsza jest soczewka, tym więcej mu zostaje. Ten system jest niewłaściwy - podkreśla. To, co my zrobimy, to my wyjmiemy ten koszt soczewki, obniżymy wycenę procedury, ale będziemy płacić tylko za wykonanie operacji, która jest taka sama dla różnych soczewek. I stworzymy co najmniej dwie odrębne grupy. Jedna to będą soczewki podstawowe, a druga to będą soczewki multifokalne, które dzisiaj są zupełnie niedostępne dla pacjentów.
Zdaniem wiceministra zdrowia, ustawa o refundacji wyrobów medycznych nie ogranicza praw pacjentów, tylko je zwiększa. Poprawia dostępność i zwiększa opcje terapeutyczne. W każdej z tych grup, zarówno soczewek podstawowych jak i multifokalnych będzie jedna bądź kilka, które będą dostępne bezpłatnie dla pacjentów. Jeżeli, ktoś sobie życzy soczewkę powyżej limitu, to oczywiście może dopłacić - podkreśla Krzysztof Łanda.
Resort zdrowia planuje powstanie kilku grup cenowych soczewek - podobnie jak w przypadku odpłatności za leki. Taki mechanizm ma powstać dla kilku grup wyrobów medycznych - qwyjasnia wiceminister Krzysztof Łanda. Wszystkie - tak jak leki - będą podlegały negocjacjom cenowym, bo ministerstwo chce obniżyć ceny. Przede wszystkim wyrobów wydawanych na zlecenie, czyli np. worków stomijnych czy pieluchomajtek.
Nie może być tak, że NFZ płaci 4, 6, 8 czy nawet 10 złotych za pieluchomajtkę, w momencie, kiedy w supermarkecie kosztują złotówkę, czy dwa złote. Nasze ceny, które będzie płacił NFZ, będą niższe niż te, które mają supermarkety. Bo my będziemy te ceny negocjować - tłumaczy wiceminister. Krzysztof Łanda pytany o to, kiedy mechanizm negocjacji zacznie działać odpowiada: "chciałbym, aby jak najszybciej".
NFZ bez sensu wydaje setki milionów złotych. Na pewno kilka miesięcy jest nam potrzebnych, może trzy, cztery miesiące. Ale chciałbym, żeby to się stało jak najszybciej, bo każdy dzień bez tej ustawy to są niepotrzebne koszty po stronie funduszu - podkreśla wiceminister zdrowia.
Krzysztof Łanda tłumaczy, że kolejne grupy wyrobów medycznych będą sukcesywnie przekształcane w listy refundacyjne i poddawane negocjacjom cenowy.
Projekt ustawy za kilka dni zostanie skierowany do konsultacji.
(ug)