20 lat temu w katastrofie lotniczej na wyspach Bahama zginęła Aaliyah. 22-latka była u progu swojej kariery. Dziś w rocznicę jej tragicznej śmierci na jaw wychodzą szokujące informacje. Młodziutka piosenkarka soul bała się latać samolotami, przed wejściem na pokład zażyła tabletki nasenne. Znowu głośno jest także o jej małżeństwie z R. Kelly. Aaliyah miała go poślubić w wieku 15 lat.
25 sierpnia 2001 roku w katastrofie samolotu na Bahama zginęła Aaliyah - 22-letnia piosenkarka, której tragiczna śmierć wstrząsnęła światem muzycznym.
Aaliyah Haughton właśnie otrząsnęła się po skandalu, jaki wybuchł po ujawnieniu ślubu, zawartego przez nią w sekrecie z mentorem R. Kelly. To on był w 1994 roku producentem albumu "Age Ain’t Nothing But a Number", który Aaliyah nagrała, mając 15 lat.
Przed sądem na Brooklynie rozpoczął się proces 54-letniego dziś piosenkarza i producenta muzycznego. Jest on oskarżony o liczne przestępstwa seksualne. Przy okazji przypomina się o tym, że podrobił on dowód osobisty Aaliyah, tak by móc ją poślubić. 15-latka miała być wtedy z nim w ciąży. Małżeństwo to zostało anulowane w 1995 roku.
"Dziś mogłaby być królową" - mówi o Aaliyah producent muzyczny Jeffery "J.Dub" Walker. Wychwala on "anielski głos" 22-latki. Jego zdaniem, jej styl zainspirował dzisiejsze gwiazdy takie jak Beyoncé, Rihanna, Justina Timberlake’a, czy Drake’a.
To wujek przestawił ją piosenkarzowi R. Kelly. Pierwszy raz zaśpiewała przed nim, gdy miała 12 lat.
Kelly był twórcą jej debiutanckiego singla, łącznie ze słowami piosenki, która opowiada o nastolatce, chcącej uwieść starszego mężczyznę. "Wiek to tylko liczba" - śpiewała Aaliyah.
Feralnego dnia Aaliyah miała mieć złe przeczucia. Nie chciała wsiąść na pokład samolotu. Skarżyła się na ból głowy i poszła spać do taksówki zaparkowanej przy lotnisku. Ktoś miał podać jej jakieś tabletki. Świadkowie zeznali późnej, że ktoś wniósł nieprzytomną 22-latkę do samolotu.
Cessna 402B rozbiła się kilka minut po starcie. Zginęła Aaliyah i ośmiu innych pasażerów, w tym fryzjerka piosenkarki i jej ochroniarz. Śledczy uznali późnej, że samolot był przeciążony, a 30-letni pilot był pod wpływem alkoholu i kokainy.