Rządowy spór o Kosmos. I to wcale nie jest żart. O nadzór nad kosmiczną działalnością, czyli nad Polską Agencją Kosmiczną, kłócą się Waldemar Pawlak - minister gospodarki, któremu do tej pory podlegało większość spraw dotyczących Kosmosu, i nowy minister cyfryzacji Michał Boni, który chciałby je przejąć.
Politycy zajmują się tworzeniem Polskiej Agencji Kosmicznej w związku z planowanym na ten lub przyszły rok wstąpieniem do Europejskiej Organizacji Badań Kosmicznych. Ten akces oznacza konkretne pieniądze. To będzie się wiązało też z takim prostym recyklingiem środków. Te składki, które będą szły na Agencję, będą wracały na projekty, które realizują przedsiębiorstwa w naszym kraju - tłumaczy Pawlak.
Ministrowi gospodarki bardzo zależy na tym, aby "kosmiczne" środki pozostały w jego resorcie. Nie jest to jednak przesądzone, bo ustawa o nowym podziale kompetencji w administracji dopiero powstaje.
Nie jest też znana wielkość składki wnoszonej do Europejskiej Organizacji Badań Kosmicznych. Według wyliczeń minimalny wkład wynosiłaby około 15 milionów euro, ale jeśli Polska chciałaby odegrać znaczącą rolę w projekcie, powinna wyłożyć znacznie większe środki. Dla porównania: kosmiczne wydatki Hiszpanii to 200 milionów euro.
Według nieoficjalnych informacji, nasz udział w podboju Kosmosu będzie jednak skromniejszy i powinien się zamknąć w kwocie ponad 30 milionów euro.