Dwuletni Adaś został odłączony od respiratora i oddycha samodzielnie - dowiedziała się nieoficjalnie TVP Info. Lekarze ze Szpitala Dziecięcego w Krakowie wybudzili w środę chłopca ze śpiączki farmakologicznej. Dziecko w stanie głębokiej hipotermii trafiło na oddział w niedzielę. Po sześciu godzinach spędzonych na mrozie temperatura jego ciała wynosiła 12 stopni Celsjusza.
To był ogromny szok. Nie życzę tego nikomu. Ciężkie przeżycie dla matki i całej rodziny - tak matka chłopca wspominała z reporterką "Wiadomości" TVP1 Elżbietą Byszewską tragiczny niedzielny poranek, kiedy to okazało się, że Adaś, który przebywał pod opieką babci, został znaleziony ok. 600 metrów od jej domu w stanie skrajnego wychłodzenia. Nie wiem, jak sobie wytłumaczyć tę sytuację. Dlaczego on wyszedł? Nie wiem, jak to się stało. Modlimy się o to, żeby wrócił do nas taki, jaki był kiedyś - mówiła matka Adasia dodając: Z każdym dniem nadzieja rośnie.
Adasia znaleziono w niedzielę. Kiedy maluch został znaleziony temperatura jego ciała spadła do 12 stopni. Jeszcze nigdy nie udało się uratować nikogo, kto był tak wychłodzony. Umożliwia to unikalny w skali świata system stworzony w Małopolsce. Centrum Leczenia Głębokiej Hipotermii powstał z myślą o zasypanych przez lawiny. Teraz służy wszystkim - mówi jego współtwórca, lekarz Tatrzańskiego Ochotniczego pogotowia Ratunkowego Sylweriusz Kosiński.
Dwuletni chłopczyk w nocy z soboty na niedzielę był pod opieką babci i wymknął się z domu. Chłopca, który był w samej piżamce, znalazł nad brzegiem rzeki ok. kilkuset metrów od zabudowań, zastępca komendanta komisariatu w Krzeszowicach Michał Godyń. Zaniósł Adasia do najbliższego domu i tam prowadził reanimację do czasu przyjazdu karetki i transportu dziecka do szpitala. Jak ustaliła policja babcia chłopca opiekowała się jeszcze dwójką dzieci. Była trzeźwa. Ok. 3 w nocy doglądała dzieci, które spokojnie spały, zniknięcie wnuka zauważyła nad ranem.
TVP Info