Przewlekłe, trwające miesiącami zmęczenie, któremu towarzyszą fizyczne symptomy, takie jak bóle stawów, gardła, czy klatki piersiowej – tak objawia się choroba, z którą coraz częściej Polacy zgłaszają się do psychiatry. „Z zespołem przewlekłego zmęczenia kłopot mamy taki, że nie ma go w międzynarodowym spisie chorób” –przyznaje w rozmowie z dziennikarzem RMF FM dr Sławomir Murawiec.
Mariusz Piekarski: Syndrom chronicznego zmęczenia. Co to jest? To faktycznie jest choroba, czy może pod tym stwierdzeniem kryje się zwykłe lenistwo?
Dr Sławomir Murawiec, psychiatra: Nie, na pewno nie możemy powiedzieć, że pod tym kryje się zwykłe lenistwo, chociaż nie jestem pewien czy możemy powiedzieć, że pod tym kryje się jakaś konkretna choroba. Z zespołem przewlekłego zmęczenia kłopot mamy taki, że nie ma go w oficjalnej klasyfikacji psychiatrycznej, czyli w takim międzynarodowym spisie chorób, jakie psychiatrzy mogą rozpoznawać.
Czyli to nie jest choroba?
W tym momencie status jest trochę tak zwany nieustalony, to znaczy jest wielu autorów, którzy to opisywali, i jest wiele ludzi, którzy doświadczyli tego na własnym samopoczuciu, ale z drugiej strony, gdyby lekarz chciał coś takiego rozpoznawać, to owszem, może opisowo określić, że pacjent cierpi na zespół przewlekłego zmęczenia, ale numerka takiego statystycznego potwierdzającego, że to jest konkretne rozpoznanie medyczne, nie może wpisać.
Więc co to jest ten zespół chronicznego zmęczenia?
Jest to taki rodzaj dolegliwości, który obejmuje cały szereg różnych funkcji organizmu, i tutaj pierwszą rzeczą jest oczywiście przewlekłe zmęczenie. To jest zespół, więc to znaczy, że to się w pewnym momencie zaczyna. Człowiek przez jakiś czas funkcjonował dobrze, był osobą aktywną i pojawia się coś, co stanowi różnicę. Tę różnicę stanowi przede wszystkim odczucie zmęczenia trwałego, przewlekłego, u dorosłych rozpoznaje się ten zespół po sześciu miesiącach nieprzerwanego trwania, czyli długo. Oprócz tego jest cały szereg innych objawów, które obejmują w zasadzie wszystkie funkcje organizmu. Może to dotyczyć snu, sen jest płytki, nie dający wypoczynku. Może to dotyczyć objawów cielesnych i te objawy obejmują różnego rodzaju bóle - mięśniowe, stawowe, takie bez zaczerwieniania, bez cech stanu zapalnego, czasami bolesne i wrażliwe węzły chłonne, ból gardła, bóle głowy, bóle w jamie brzusznej, bóle w klatce piersiowej naśladujące takie bóle jak przy chorobach układu sercowo-naczyniowego - cały szereg tego typu różnych dolegliwości, tak zwanych niespecyficznych.
Jeśli ten katalog objawów jest tak szeroki, to jak mamy rozpoznać ten syndrom chronicznego zmęczenia? Jak to odróżnić od tego, że po prostu jesteśmy przepracowani albo nie możemy się wyspać?
To, co pan powiedział jest też jakimś kryterium diagnostycznym. Jeżeli jesteśmy zmęczeni po dużym wysiłku, to to nie jest zespół przewlekłego zmęczenia, a coś naturalnego, fizjologicznego i raczej nie trwa pół roku. Częściej te objawy pojawiają się po jakiejś infekcji.
Co może być powodem? Czytałem, że może to być na przykład jakaś alergia, równie dobrze może to być przebyta borelioza.
Generalnie raczej myślenie chyba idzie w kierunku właśnie czynników immunologicznych, czyli związanych z układem odpornościowym człowieka i infekcyjnych zakażeń.
To jest bardziej choroba ciała czy duszy?
No więc właśnie, wydaje mi się, że to może być na styku. W zespole przewlekłego zmęczenia te kryteria diagnostyczne obejmują i takie i takie objawy. I objawy dotyczące na przykład zaburzeń koncentracji, czy jakoś funkcjonowania umysły, czy takie objawy jak uczucie pewnego otumanienia, niezbyt sprawnych funkcji myślowych - człowiek jest jakby oszołomiony - to bardziej umysł. A z drugiej strony na przykład bóle stawowe - to z kolei ciało.
Jak to się leczy?
Tutaj jest oczywiście kłopot, jak z każdą taką chorobą, która nie jest do końca zdefiniowana. Leczenie może być od wielu stron. Ze strony psychoterapeutycznej próbowano terapii poznawczo-behawioralnej, a także takich terapii polegających na stopniowanych ćwiczeniach fizycznych. Z drugiej strony można próbować przynieść ulgę tym osobom przy pomocy leków przeciwdepresyjnych. Z trzeciej strony, jeśli jest jakiś czynnik infekcyjny, to były próby leczenia od strony antybiotyku.
Bardzo trudne do uchwycenia zjawisko chorobowe.
Tak jak mi się wydaje, trochę na podstawie znajomości psychiatrii, ale zdecydowanie istnieje taka grupa pacjentów. Jest też takie zjawisko, to się w medycynie nazywa "medycznie niewyjaśnione objawy". Pacjent cierpi, to nie jest udawanie, coś mu jest, ale nie ma jasno zdefiniowanych wyjaśnień.