Po latach wahań Polska przystąpi do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) - poinformował wicepremier Waldemar Pawlak. Umowa zostanie podpisana za dwa dni w Warszawie. Wpisowe i składka w pierwszym roku to 145 milionów złotych. Dopiero po czterech latach będzie do nas wracać nawet 80 procent tej sumy na nowe projekty, wcześniej około połowy.

ESA to europejski odpowiednik amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. Członkostwo w agencji da polskim instytutom i firmom możliwość pełnego udziału w europejskich projektach w sferze badań i przemysłu kosmicznego. To ważny moment i symbol tego, że chcemy iść w kierunku rozwijania najbardziej nowoczesnych technologii, a odchodzić od tych, które mają małą wartość dodaną i przez to mniejsze korzyści dla tych, którzy pracują w tym przemyśle - powiedział Pawlak.

Wicepremier przyznał, że to wysokość składki członkowskiej w ESA była głównym powodem wahań polskiego rządu w sprawie przystąpienia do agencji. W pierwszym roku Polska musi wpłacić "wpisowe" i składkę w łącznej wysokości 145 mln złotych. Przekonywaliśmy, że te pieniądze wracają z powrotem, ale minister finansów odpowiadał, że nie do jego budżetu - przyznał wicepremier.

Według niego, po wielu latach starań plan przystąpienia do ESA udało się zrealizować dzięki zaangażowaniu kilku resortów - oprócz gospodarki, także ministerstw nauki i szkolnictwa wyższego, obrony oraz dzięki wsparciu premiera dla tej inicjatywy. W czerwcu tego roku rząd zgodził się na przystąpienie do konwencji ESA, a w lipcu zgodę wyraziły kraje członkowskie agencji.

Polacy wezmą udział w misji na Księżyc?

Z wejścia do ESA cieszy się dyrektor Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk Marek Banaszkiewicz. Do tej pory też współpracowaliśmy z ESA, ale byliśmy raczej partnerem drugiej kategorii. Jako pełny członek agencji mamy pełny dostęp do projektów, możemy zgłaszać własne eksperymenty, tworzyć konsorcja i mamy prawo do tego, by pieniądze, które są tam wpłacane, wykorzystywać na te projekty - wyjaśnił.

Już jesteśmy zaproszeni do 10 projektów związanych z dużymi misjami ESA, jak misja do satelitów Jowisza. Jesteśmy w misjach astrofizycznych i myślimy o misjach na Księżyc - dodał. Według niego, dopiero po czterech latach do polskiego przemysłu wracać będzie ok. 80-90 proc. środków, które Polska wpłaca do ESA w ramach składki członkowskiej. Do tego czasu będziemy odzyskiwać ok. 50 proc. - dodał. Gwarancja, że przemysł kosmiczny będzie otrzymywał takie środki, pozwoli na planowanie wieloletnich przedsięwzięć.

Polska 20. krajem w ESA

Obecnie do ESA należy 19 krajów: Austria, Belgia, Czechy, Dania, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Niemcy, Norwegia, Portugalia, Rumunia, Szwajcaria, Szwecja, Wielka Brytania oraz Włochy. Na mocy porozumienia o współpracy we władzach ESA zasiada także przedstawiciel Kanady.

ESA istnieje od 1975 roku i jest jedną z głównych agencji kosmicznych na świecie. Ma budżet o wielkości około 4 mld euro rocznie. Prowadzi wiele misji kosmicznych i wystrzeliwuje - także na zasadach komercyjnych - sztuczne satelity Ziemi. Wydatki ponoszone przez ESA zasilają gospodarki krajów należących do tej organizacji, tak więc polskie firmy będą miały szansę zyskać na kontraktach realizowanych w ramach projektów agencji.

Do tej pory Polska współpracowała z ESA jako Europejski Kraj Współpracujący (od 2007 roku). W ramach tej współpracy zrealizowano 42 projekty PECS (Planu dla Europejskich Krajów Współpracujących) o łącznym budżecie 11 milionów euro.