Normalizuje się sytuacja na podhalańskich rzekach i potokach. Poziom wody wszędzie opadł już poniżej stanów alarmowych - i tylko w kilku miejscach przekracza jeszcze stany ostrzegawcze. Ważne jest jednak, że po kilku dniach wreszcie przestał padać deszcz. Mimo to mieszkańcy i strażacy wciąż usuwają wodę z zalanych piwnic.
Poobrywane brzegi rzek, zalane piwnice kilka podmytych mostów i zerwanych mniejszych mostków oraz kładek – to największe szkody jakie wyrządziły ulewy na Podhalu. Jeśli wierzyć synoptykom, że nie będzie już tak intensywnie padać, jak przez trzy ostatnie dni, to nie powinno być już problemów. Poziom wody w rzekach opada, teraz tylko dwie przekraczają stan alarmowy o kilka centymetrów – Czarny Dunajec w Koniówce i Białka na Łysej Polanie. Na tamtejszym przejściu granicznym ze Słowacją nadal wstrzymany jest ruch – woda naruszyła konstrukcję mostu oraz podmyła drogę. Jeszcze dzisiaj może zapaść decyzją kiedy będzie można bezpiecznie przekraczać granicę w tym miejscu. Z podobnych powodów nieczynne jest przejście turystyczne w Szczawnicy. Cały czas trwa także szacowanie szkód jakie deszcze wyrządziły na tatrzańskich szlakach. O tym, że najgorsze mamy już za sobą może świadczyć również fakt, że zapora wodna w Nidzicy notuje w tej chwili dopływ wody 330 metrów sześciennych na sekundę, podczas gdy jeszcze wczoraj było to prawie sto metrów więcej. Dużo pracy mają jeszcze mieszkańcy Bulwarów Słowackiego w Zakopanem, którzy wypompowują wodę z zalanych piwnic. Woda podtopiła co najmniej kilkanaście posesji. Sytuacja ustabilizowała się także na Podkarpaciu. W związku z obniżeniem się poziomu Wisłoki i lokalnych rzek: Jasiołki i Ropy w powiecie jasielskim, odwołano pogotowie przeciwpowodziowe.
foto RMF FM
12:35