Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przyznał podczas spotkania z premierem Portugalii Antonio Costą, że ponad 40 lat temu był pośród demonstrantów, którzy zaatakowali portugalski konsulat w Luksemburgu.
Portugalskie media szeroko komentują nieoczekiwane wyznanie szefa KE, który w środę w Strasburgu przyznał się do udziału w obrzuceniu kamieniami portugalskiej placówki dyplomatycznej. Juncker zaznaczył, że sprawa nie została jeszcze zakończona.
Jako młody chłopak uczestniczyłem w protestach i manifestacjach przed portugalskim konsulatem, aby położyć kres panującej w waszym kraju dyktaturze. Do dzisiaj policja Wielkiego Księstwa bada sprawę kamienia, który rozbił okno konsulatu generalnego, w której wciąż nie znaleziono winnego. On właśnie stoi przed wami - wyznał Juncker.
Kilkakrotnie podczas rozmowy z Costą i towarzyszącą mu delegacją Juncker przypominał, że w Luksemburgu, jego ojczystym kraju, "Portugalczycy stanowią ponad 20 proc. ludności".
Nigdy nie zapomnę, że w 1974 r. portugalski naród położył kres trwającej blisko pół wieku dyktaturze, otwierając w sposób pokojowy drogę ku demokracji - dodał szef KE.
Trwająca od końca lat 20. XX w. dyktatura konserwatywnych salazarystów zakończyła się w Portugalii wraz z rozpoczętą 25 kwietnia 1974 r. bezkrwawą rewolucją goździków. Kluczowym politykiem dla przemian demokratycznych był Mario Soares, premier, a następnie prezydent tego kraju. Również o jego roli w przemianach w Portugalii mówił Juncker podczas spotkania z Costą.
(mpw)