Telewizyjne orędzie Emmanuela Macrona do narodu wywołało nową falę zamieszek w Paryżu i innych miastach Francji. Prezydent Francji oświadczył, że wprowadzenie reformy emerytalnej było konieczne i nie zamierza jej zawiesić. Przyznał, jednak, że reforma "nie została zaakceptowana" przez społeczeństwo.

Tłumy przeciwników reformy emerytalnej zebrały się w czasie telewizyjnego przemówienia Emmanuela Macrona przed ratuszami wielu miast. Ludzie stukali łyżkami w puste garnki, by symbolicznie "zagłuszyć" orędzie prezydenta i protestować m.in. przeciwko podwyżkom cen żywności.

Po przemówieniu prezydenta Macrona demonstranci zaczęli wznosić w Paryżu uliczne barykady i je podpalać. Obrzucili kamieniami i butelkami policjantów, a ci odpowiedzieli pałkami i gazem łzawiącym.

By próbować położyć kres zamieszkom, szturmowe oddziały policji w pełnym rynsztunku bojowym zaczęły okrążać grupy młodych ludzi, którzy uczestniczyli w starciach. Mundurowi stawiali protestujących pod ścianami budynków i zakazywali im ruszania się - w oczekiwaniu na radiowozy, które ich zabierały. 

Demonstranci zaczęli również wznosić uliczne barykady i je podpalać w innych miastach Francji - m.in. w Rennes i Nantes.

Orędzie Macrona

Prezydent Emmanuel Macron w poniedziałek wieczorem wygłosił orędzie do Francuzów na temat zaaprobowanej przez Radę Konstytucyjną reformy emerytalnej, która budzi kontrowersje w społeczeństwie. Związki zawodowe zapowiadają dalsze protesty przeciwko ustawie, podwyższającej wiek emerytalny z 62 na 64 lata.

Macron oświadczył m.in., że uzdrowienie finansów publicznego systemu emerytur było konieczne, by Francja mogła pozostać niezależna na scenie międzynarodowej. Niektórzy eksperci tłumaczą, że duża część francuskiego zadłużenia, bo aż ponad 300 mld euro, znajduje się w rękach Chin, które masowo skupują obligacje.

Prezydent zapowiedział, że jest gotów rozpocząć nowe negocjacje z francuskimi związkowcami, ale nie w sprawie emerytur, tylko w sprawie podwyżek płac pracowników budżetówki.

Wraz ze wzrostem liczby emerytów, wzrostem średniej długości życia, odpowiedzią nie może być obniżenie emerytur, zwiększenie składek tych, którzy pracują, ponieważ oznaczałoby to pozwolenie na akumulację deficytów i wzrost naszego zadłużenia dla przyszłych pokoleń - stwierdził prezydent.

Macron: Słyszę "gniew" Francuzów

Prezydent Macron podkreślił, że słyszy "gniew" Francuzów przeciwko reformie emerytalnej, którą uważa jednak za "niezbędną". Obiecał, że "wysłucha gniewu Francuzów", którzy demonstrują przeciwko reformie emerytalnej.

Szef państwa wyznał, że żałuje, iż "nie udało się osiągnąć konsensusu". Dodał, że "nikt nie może pozostać głuchy".

"Pakt dla pracy"

Macron zapowiedział otwarcie rozmów ze związkami zawodowymi na temat poprawy warunków pracy pracowników, tzw. paktu dla pracy. Ma on polegać m.in. na podwyższeniu dochodów pracowników, rozwoju karier, lepszym dzieleniem się bogactwem, poprawie warunków pracy i znalezieniu rozwiązań problemów zawodowych.

Prezydent Francji zadeklarował, że nad "paktem dla pracy" rząd będzie pracował przez najbliższe 100 dni. "Pakt" ma zostać ogłoszony 14 lipca.

Macron obiecał również przeciwdziałać przestępczości i nielegalnej imigracji. Zaanonsował "mocne zapowiedzi w maju" przeciwko przestępczości oraz oszustwom społecznym i podatkowym, obiecując jednocześnie "wzmocnić kontrolę nielegalnej imigracji".

Praworządność jest naszym fundamentem i nie ma wolności bez praw i bez sankcji wobec tych, którzy naruszają prawa innych - podkreślił.

Macron zapowiedział również utworzenie 200 nowych brygad żandarmerii na wsiach i rekrutację 10 tys. sędziów i pracowników wymiaru sprawiedliwości.

Prezydent obiecał ponadto "głęboką przebudowę system opieki zdrowotnej" oraz wyższe wynagrodzenie dla nauczycieli i większe wsparcie dzieci w nauce francuskiego i matematyki, jak również więcej sportu w szkołach.