Mieszkaniec Famalicao, na północy Portugalii, odsiadujący karę 20 lat więzienia za rzekome zamordowanie swojej ciotki, wyszedł z więzienia po wyznaniu winy przez jednego z sąsiadów. Zabójca kobiety przyznał się do zbrodni dręczony wyrzutami sumienia.
Niesłusznie skazany A. Castro, siostrzeniec zamordowanej, spędził w więzieniu ponad 900 dni. Po ujawnieniu się mordercy przyznał, że niesprawiedliwa kara pozbawienia go wolności była efektem jego "własnych lęków i bezmyślności", a także nacisków zewnętrznych.
Po uwolnieniu mężczyzna ujawnił liczne błędy popełnione w trakcie dochodzenia kryminalnego, m.in. brak posiadania adwokata przed udziałem w wizji lokalnej czy uleganie presji inspektorów narzucających siostrzeńcowi zamordowanej ich własną, subiektywną wersję zdarzenia. Ci tymczasem uznali, że zabójstwo zostało popełnione z powodu nieporozumień rodzinnych.
Po wyjściu z więzienia bezpodstawnie oskarżony o morderstwo postanowił rozliczyć się z portugalskim wymiarem sprawiedliwości. Pozwał go, żądając odszkodowania za krzywdzący werdykt i konieczność spędzenia 2,5 roku w więzieniu.
Wprawdzie na początku maja sąd apelacyjny w Guimaraes przyznał skazanemu 62 tys. euro rekompensaty za krzywdzący werdykt i osadzenie, ale A. Castro uznał zasądzoną mu kwotę za zbyt niską.
Mężczyzna w pozwie przeciwko portugalskiemu wymiarowi sprawiedliwości złożonym do Sądu Najwyższego w Lizbonie domaga się teraz odszkodowania w wysokości pół miliona euro.
Adwokat mężczyzny w uzasadnieniu żądań finansowych wskazał, że sprawa "wrobionego" w zabójstwo swojej ciotki mężczyzny jest jedną z największych porażek portugalskiego wymiaru sprawiedliwości.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Największy w historii przemyt papierosów. Były w kontenerach w pociągu