Nie przedstawimy własnego kandydata na stanowisko wiceprzewodniczącego po odwołaniu Ryszarda Czarneckiego – zapewnił w rozmowie z brukselską korespondentką RMF FM Katarzyną Szymańską-Borginon szef europejskich liberałów Guy Verhofstadt. Oznacza to, że zasada, że stanowisko wiceprzewodniczącego należy do konserwatystów z EKR (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), wśród których jest PiS, wciąż obowiązuje i że Polak wciąż ma szanse. W związku z planowanym odwołaniem Czarneckiego pojawiły się spekulacje, że liberałowie zamierzają złamać niepisana umowę o podziale stanowisk między grupami i wystawić swojego kandydata, który ze względu na układ sił w Parlamencie Europejskim miałby większe szanse niż konserwatysta.
Verhofstadt zapewnił naszą korespondentkę, że wszyscy szefowie grup politycznych w Europarlamencie zdecydowali, ze to EKR przedstawi nowego kandydata na wakat po Czarneckim. Uzgodniliśmy, że po odwołaniu Czarneckiego to konserwatyści z EKR przedstawią swojego kandydata - powiedział belgijski polityk. Chodzi o to, żeby nie burzyć równowagi między grupami politycznymi. To oznacza, że konserwatyści będą musieli wybrać spośród siebie następcę Czarneckiego. To może nie być takie łatwe. Apetyt na to stanowisko mają zwłaszcza mniejsze delegacje - przyznał jeden z rozmówców Katarzyny Szymanskiej-Borginon.
Najliczniejsza w EKR grupa brytyjskich konserwatystów nie jest brana pod uwagę ze względu na Brexit. Jej przedstawiciele twierdzą, że Polacy mają już "za dużo" w EKR. To tylko podsyca apetyty mniejszych delegacji narodowych - m.in. Duńczyków czy Niemców.
Nastawiamy się zdecydowanie na ponowny wybór Polaka - zapewnia jednak jeden z eurodeputowanych PiS. Inny polityk tej partii powątpiewa jednak w dobrą wolę Verhofstadta i podejrzewa, że w ostatniej chwili pojawi się jednak jakiś kontrkandydat, który np. sam zgłosi się z sali, a wówczas kandydatura Polaka może przepaść. W kuluarach mówi się, że może zgłosić się np. przedstawiciel Zielonych.
(mn)