USA zażądały od rosyjskich władz informacji o użytym gazie, ale dotąd nie otrzymały odpowiedzi. Żądania Waszyngtonu mogą być podyktowane tym, iż po akcji rosyjskich komandosów, wciąż nieznany jest los dwóch amerykańskich obywateli. Trzeci znalazł się w moskiewskim szpitalu.
Pojawiły się też kolejne materiały świadczące o tym, że wpuszczony do środka moskiewskiego teatru gaz mógł być przyczyną śmierci wielu zakładników. Niezależna telewizja gruzińska wyemitowała fragmenty wypowiedzi lekarzy z moskiewskich szpitali, którzy mówią o dziesiątkach zmarłych zakładników z powodu zatrucia gazem.
Lekarze opisali substancję jako gaz paraliżujący układ nerwowy. Fragmenty relacji przechwyciło radio Echo Moskwy, jednak rosyjskie władze zabroniły ich publikacji. Wtedy dziennikarze Echa Moskwy przekazali materiały kolegom z Gruzji.
Sprawa jest wyjątkowo dziwna i interesująca dla samych Gruzinów, gdyż Rosjanie mieli użyć gazu paraliżującego do rozpędzenia demonstarcji w Tbilisi w kwietniu 1989 roku.
RELACJA PRACOWNIKA AFP
Przypomnijmy: rosyjska telewizja NTV poinformowała, że gaz użyty przez rosyjskich komandosów podczas akcji odbicia zakładników w moskiewskim teatrze na Dubrowce zabił co najmniej dwie osoby.
Chodzi o obywatelkę Holandii - 38-letnią Nataszę Żyrow, która przebywała w teatrze wraz z synem oraz dziecko z Kazachstanu. Oficjalnie mówi się o 118 zabitych podczas szturmu rosyjskich komandosów.22:10