Unia Europejska coraz bardziej mobilizuje się w sprawie pigułek Diane 35, po których zażyciu zmarły nad Sekwaną cztery kobiety. Jak dowiedziała się korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, Francja uruchomiła w związku z tą sprawą unijny alert farmakologiczny, czyli Incident Review Network (IRN). W Dublinie natomiast dyskusję o pigułkach podjęli szefowie unijnych urzędów rejestracji leków.
Decyzja o tym, czy Diane 35 stanowi problem czy nie, należy do Europejskiej Agencji Leków (EMA) - twierdzi rzecznik Komisji Europejskiej Frederic Vincent. Dopiero po wydaniu opinii przez Europejską Agencję Leków, KE wyda zalecenie w sprawie Diane 35, które będzie obowiązywać we wszystkich krajach UE. Oznacza to, że na razie nie zapadną jeszcze żadne wiążące decyzje na szczeblu unijnym ws. środków hormonalnych, które spowodowały śmierć czterech kobiet we Francji.
Z informacji dziennikarki RMF FM wynika, że w Polsce sprzedaje się rocznie około 400 tysięcy opakowań Diane 35. We Francji natomiast - od 4 do 5 milionów.
Prezes Urzędu Rejestracji Leków Grzegorz Cessak podkreślił dzisiaj, że Polska czeka na razie na opinię Agencji i odesłał do swojego komunikatu nawołującego, aby lekarze, którzy przepisują pacjentkom Diane 35, dokładnie informowali je o możliwych powikłaniach. Ocena Agencji ma zostać ogłoszona w przyszłym tygodniu, między 4 a 7 lutego. Nieoficjalnie rozmówcy dziennikarki RMF FM mówią, że może to być np. zalecenie ograniczenia stosowania specyfiku tylko do leczenia trądziku. Zawieszenia pozwoleń raczej nie będzie - uważa Grzegorz Cessak.
Francja zawiesiła sprzedaż hormonalnych tabletek przeciwko trądzikowi Diane 35, stosowanych często jako środek antykoncepcyjny. Nad Sekwaną zmarły cztery kobiety, które zażywały te pigułki. Po ujawnieniu tej informacji prezes polskiego Urzędu Rejestracji Leków zaapelował do lekarzy, by przepisywali Diane 35 tylko w przypadkach, kiedy jest to absolutnie niezbędne.