Ułaskawiony przez prezydenta Ukrainy były minister spraw wewnętrznych Jurij Łucenko wyszedł z więzienia. "Nie będę marnował czasu na zemstę. Będę pracował dla przyszłości" - powiedział dziennikarzom po opuszczeniu męskiej kolonii karnej w Menie w obwodzie czernihowskim.
Łucenko oznajmił także, że choć ma zamiar nadal zajmować się polityką, to nie będzie kandydował w zaplanowanych na 2015 rok wyborach prezydenckich. Nie mam żadnych ambicji w związku z kampanią prezydencką 2015 roku. Moja działalność będzie polegała na popieraniu kandydatów sił demokratycznych - podkreślił.
Bohater pomarańczowej rewolucji i przeciwnik prezydenta Wiktora Janukowycza został skazany na cztery lata więzienia za sprzeniewierzenie państwowych pieniędzy w czasach, gdy był ministrem. Przyznał m.in. swemu kierowcy dodatek emerytalny o równowartości 16 tysięcy złotych. On sam uważa, że wyrok był polityczny.
O uwolnienie Łucenki zaapelowała ukraińska Rzecznik Praw Człowieka Wałerija Łutkowska. O jej wniosku administracja prezydencka poinformowała w piątek wieczorem - dwa dni po tym, jak sąd kasacyjny w Kijowie utrzymał w mocy wyrok dla Łucenki, a jego obrona zapowiedziała, że zaskarży decyzję w Europejskim Trybunale Praw Człowieka.
Wczoraj żona Łucenki, Iryna, oświadczyła, że jest "zaszokowana prośbą Łutkowskiej", ale adwokat więzionego opozycjonisty Ołeksandr Bahanec nie wykluczył, że wniosek o ułaskawienie będzie rozpatrzony pozytywnie. Prezydent niejednokrotnie sugerował, że Łucenko może zostać ułaskawiony - podkreślał.
Rzeczywiście Janukowycz jeszcze w marcu mówił, że rozważy ułaskawienie byłego ministra, gdy wyczerpie już on wszystkie prawne możliwości zmiany wyroku. Łucenko odpowiadał zaś wówczas, że sam o ułaskawienie nie poprosi, bo nie jest przestępcą, a więźniem politycznym.
Sprawa Łucenki i odbywającej karę siedmiu lat więzienia byłej premier Julii Tymoszenko jest przeszkodą dla podpisania umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą a Unią Europejską, co ma nastąpić w listopadzie w Wilnie. Na rozwiązanie problemów więzionych opozycjonistów Bruksela dała Kijowowi czas do maja.
Oprócz Łucenki Janukowycz ułaskawił również byłego ministra ochrony środowiska Georgija Filipczuka. Na razie nic jednak nie wskazuje na to, by podobny krok uczynił w sprawie Tymoszenko. Była premier, choć została już skazana - za rzekome nadużycia przy podpisywaniu umów gazowych z Rosją, to wciąż jest oskarżona o oszustwa podatkowe, a także o zlecenie w latach 90. zabójstwa jednego z ukraińskich deputowanych.