Uzbrojony terrorysta, który przez ponad 12 godzin przetrzymywał zakładników w autobusie w Łucku, poddał się po szturmie sił bezpieczeństwa i został zatrzymany. Uwolniono wszystkich zakładników, nikt nie został ranny. Wcześniej policja w Łucku ewakuowała mieszkańców domów znajdujących się pobliżu uprowadzonego autobusu. Służby potwierdziły, że terrorysta to leczący się psychiatrycznie Maksim Krywosz.

Zakładnicy zostali uwolnieni po - transmitowanym w telewizji - szturmie sił bezpieczeństwa na autobus. W chwili ataku słychać było wybuch, później zakładnicy zaczęli opuszczać pojazd.

Ukraińskie MSW podało, że "porywacz (...) poddał się i został aresztowany".

Jak zaznaczył natomiast szef resortu spraw wewnętrznych Arsen Awakow, wszyscy uwolnieni są bezpieczni, nikt nie został ranny.

Awakow podkreślił również, że - wbrew deklaracjom porywacza - w mieście nie znaleziono żadnego innego ładunku wybuchowego.

Prezydent spełnił żądanie porywacza

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zamieścił na swoim profilu na Facebooku krótki film, na którym mówi: "Film ‘Mieszkańcy Ziemi’. Obejrzyjmy wszyscy".

Umieszczenie tego nagrania było jednym z żądań terrorysty, który przez 12 godzin przetrzymywał zakładników w uprowadzonym autobusie w Łucku.

"Mieszkańcy Ziemi" to dokumentalny film z 2005 roku, który ma uświadomić w jaki sposób współcześni ludzie wykorzystują zwierzęta do własnych celów. Autor filmu stawia teorię o dominacji człowieka i dyskryminacji innych gatunków. Ukazuje niehumanitarne, często wyjątkowo okrutne wykorzystywanie zwierząt, wynikające przede wszystkim z chęci zysku. Znaczna część filmu została nakręcona za pomocą ukrytej kamery.

Ewakuacja mieszkańców

Wiceszef ukraińskiego MSW Anton Heraszczenko przekazał, że ewakuacja okolicznych mieszkańców była konieczna ponieważ porywacz był w posiadaniu broni palnej i może próbować strzelać w okna pobliskich budynków. Centrum miasta zostało zamknięte i otoczone przez policję. Terrorysta utrzymywał, że w innym miejscu w Łucku umieścił jeszcze jeden ładunek wybuchowy, który może być odpalony zdalnie.

Jak zapewnił Heraszczenko - na miejscu cały czas trwają rozmowy z mężczyzną i negocjacje w sprawie uwolnienia zakładników.  "Mamy nadzieję, że działania policji i SBU doprowadzą do tego, że na skutek rozmów ten człowiek wszystkich uwolni i odda się w ręce policji. Mamy nadzieję na dokładnie taki wariant." - tłumaczy Heraszczenko. Wiceminister spraw wewnętrznych potwierdził też, że w autobusie przebywa około 20 osób. Napastnik miał przekazać, że jest uzbrojony a w porwanym autobusie umieścił materiały wybuchowe.

W rozmowie z kanałem Ukraina 24 Heraszczenko podkreślił, że w pojeździe są dwie kobiety w ciąży.

Kim jest terrorysta?

Wiadomo już, kim konkretnie jest mężczyzna podający się za Maksima Plohoja. Służby potwierdziły, że terrorysta to Maksim Krywosz, urodzony w 1975 roku na terytorium dzisiejszej Federacji Rosyjskiej. W ostatnim czasie mieszkał w Łucku. Mężczyzna był dwukrotnie skazany przez tamtejszy sąd - w 1994 roku za oszustwa, rozboje oraz za nielegalne posiadanie i obrót bronią. Na ławie oskarżonych zasiadł także w 2005 roku, podobnie jak 11 lat wcześniej - sąd skazał go wówczas za oszustwa i nielegalny obrót bronią, ale też wymuszenia.

Porywacz dzwoniąc o 9:25 miejscowego czasu, przedstawił się jako Maksim Plohoj. W internecie pod tym hasłem można znaleźć autora książki "Filozofia przestępcy", opisującą czas przebywania autora w zamknięciu (prawdopodobnie chodzi o zakłady karne - przyp. red.) oraz jego poglądy życiowe.   

Jak podają ukraińskie media, na nagraniu umieszczonym w mediach społecznościowych mężczyzna mówił o "niezadowoleniu z systemu na Ukrainie".

Krywosz dzisiaj w godzinach porannych zamieścił w mediach społecznościowych obszerny wpis. Napisał w nim między innymi: "Państwo zawsze było i jest głównym terrorystą. Jest ze mną dużo ludzi, (mam) broń automatyczną, dwie bomby, trzecia jest w ruchliwym miejscu w mieście". 

Terrorysta przekazał żądania. Padły strzały

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) poinformowała agencję Interfax-Ukraina o wszczęciu postępowania z artykułu dotyczącego zamachu terrorystycznego.

Wiceszef MSW Anton Heraszczenko przekazał agencji, że napastnik kilka razy strzelał w kierunku drona, wykorzystywanego na miejscu zdarzenia przez SBU. Wyrzucił także z pojazdu niezidentyfikowany przedmiot, który wybuchł - dodał wiceminister. Zaznaczył, że w wybuchu nikt nie został ranny.

W rozmowie z kanałem Ukraina 24 Heraszczenko podkreślił, że w pojeździe są dwie kobiety w ciąży.

Policja poinformowała, że jeden z funkcjonariuszy ok. godz. 19 (18 w Polsce) zaniósł do pojazdu wodę.

Trwają poszukiwania drugiego ładunku wybuchowego, o którym mówił napastnik.

Napastnik napisał, że żąda, by najwyżsi przedstawiciele władz i Kościołów oraz oligarchowie nagrali wideo, na których nazwą się terrorystami i opublikowali je w mediach społecznościowych.

Napastnik dał prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu pół godziny na to, by nagrał wideo, w którym powie o sobie, że jest terrorystą. Informację tę przekazała jedna z zakładniczek, która zadzwoniła do redakcji portalu Perszyj.

Dramatyczne doniesienie z Łucka

Jak podaje ukraiński portal Kanal24, powołując się na szefa policji okręgu wolnickiego Jurija Kroszko, porywacz sam zawiadomił służby o uprowadzeniu rejsowego autobusu i wzięciu zakładników. Zagroził też, że wysadzi pojazd w powietrze. Przekazał, że ma ze sobą granaty i broń automatyczną.

"Sytuacja jest pod kontrolą, centrum miasta zostało zamknięte, próbujemy nikogo nie dopuszczać w pobliże tego miejsca, by nikt ewentualnie nie ucierpiał, apelujemy też do mieszkańców, by nikt nie zbliżał się do tego miejsca" - tłumaczy Jurij Koroszko. 


Autobus ma powybijane szyby, słychać płacz - wśród uprowadzonych są prawdopodobnie kobiety i dzieci.

Jak napisał na Facebooku Anton Herashchenko, ukraiński wiceminister spraw wewnętrznych: "Na miejscu trwają rozmowy z porywaczem. Negocjatorzy robią wszystko, żeby ta kryzysowa sytuacja zakończyła się uwolnieniem zakładników. Priorytetem na tym etapie jest dialog z porywaczem".

Do Łucka, w celu koordynacji wszystkich działań, udał się minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow.

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przekazała, że uprowadzony autobus jechał z Beresteczka do Krasiliwki. "Nie mamy informacji o osobach poszkodowanych. Wspólnie z wszystkimi innymi służbami robimy wszystko co możliwe, by zmniejszyć zagrożenie i by zwolnić zakładników. Prosimy wszystkich mieszkańców Łucka, by dla własnego bezpieczeństwa pozostali w domach albo w miejscach pracy"- czytamy w komunikacie. 

Wiceminister spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Herashchenko przekazał około południa w rozmowie na żywo z telewizją "112UA", że porywacz wyrzucił z autobusu granat, ale ładunek na szczęście nie eksplodował.