Narasta napięcie pomiędzy Izraelem i Palestyńczykami. Po kilkugodzinnych starciach na terenie meczetu Al-Aksa w Jerozolimie radykalny palestyński Hamas postawił Izraelowi „ultimatum”, a wkrótce potem w Jerozolimie zawyły syreny alarmowe. Obie strony donoszą o ostrzałach rakietowych swych terytoriów.
Na terenie meczetu Al-Aksa w Jerozolimie, który jest trzecim najświętszym miejscem islamu, wybuchły dzisiaj starcia pomiędzy Palestyńczykami a izraelską policją.
Doszło do nich po tym, jak Palestyńczycy ustawili rankiem na Wzgórzu Świątynnym barykady, mające na celu niedopuszczenie grup izraelskiej skrajnej prawicy, które planowały tam marsz z okazji Dnia Jerozolimy, upamiętniającego zdobycie przez Izrael arabskiej części miasta w wojnie sześciodniowej w 1967 roku.
W trakcie trwających kilka godzin starć rannych zostało ponad 300 Palestyńczyków i 21 policjantów.
Wkrótce po zamieszkach Hamas - działająca w Strefie Gazy radykalna organizacja palestyńska - ogłosił, że postawił Izraelowi "ultimatum": jak przekazał rzecznik ugrupowania, Izrael miałby do godziny 18:00 wycofać swe siły bezpieczeństwa z otoczenia meczetu Al-Aksa.
Rzecznik nie wyjaśnił jednak, jakiego typu akcję miałyby podjąć grupy zbrojne, jeśli Izrael nie spełni żądania Hamasu.
Wieczorem - jak relacjonowała agencja informacyjna Associated Press - krótko po ogłoszeniu przez Hamas ultimatum w Jerozolimie zawyły syreny alarmowe sygnalizujące możliwy atak rakietowy, a po nich słychać było eksplozje.
Izraelska armia podała, że ze Strefy Gazy wystrzelonych zostało w kierunku Izraela siedem rakiet.
Rzecznik wojskowego skrzydła Hamasu Abu Obeida przekazał natomiast, że atak rakietowy był odpowiedzią na - jak stwierdził - izraelskie "przestępstwa i przemoc" w Jerozolimie.
"To jest komunikat, który wróg musi dobrze zrozumieć" - oświadczył i zagroził kolejnymi atakami, jeśli Izrael ponownie "wtargnie" na teren kompleksu Al-Aksa lub przeprowadzi eksmisje palestyńskich rodzin w jednej z dzielnic wschodniej Jerozolimy.
Z drugiej strony palestyńskie media, cytowane przez agencję informacyjną Reuters, doniosły o ataku rakietowym na północy Strefy Gazy, przeprowadzonym przez siły izraelskie.
Wkrótce potem rzecznik armii Izraela ogłosił, że siły tego kraju zaczęły atakować cele militarne Hamasu w Strefie Gazy.
Wcześniejszy ostrzał rakietowy z terytorium palestyńskiej enklawy izraelska armia nazwała "poważną napaścią na Izrael" i zagroziła Hamasowi konsekwencjami.
Przedstawiciele służby zdrowia w Strefie Gazy, na których powołała się Associated Press, poinformowali tymczasem, że w wybuchu w północnej części enklawy zginęło dziewięć osób, w tym troje dzieci.