"Wetując rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Syrii, Rosja i Chiny wzięły na swoje sumienie kolejne ofiary konfliktu syryjskiego" - ocenił szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Eskalacja represji wobec przeciwników reżimu Asada była głównym tematem debaty podczas Konferencji o Bezpieczeństwie, która odbyła się w Monachium.
Sikorski wypowiedział się też przeciwko wycofywaniu z Syrii ambasadorów, o co zaapelował premier Tunezji Hamadi Dżebali. Dyplomacja służy temu, aby kanały komunikacji były otwarte. Dlatego nie jestem zwolennikiem sankcji polegających na zrywaniu dialogu - powiedział.
Niezmiennie nawołujemy władze Syrii do odpowiedzialności, zaprzestania przemocy i demokratyzacji. Oczywiście druga strona, przeciwnicy reżimu prezydenta Baszara el-Asada, też odpowiada za nieużywanie przemocy - dodał szef polskiej dyplomacji.
Wielu uczestników spotkania nie szczędziło krytyki pod adresem Moskwy i Pekinu, nie brakowało również apeli o międzynarodową izolację syryjskiego reżimu, obarczanego odpowiedzialnością za masakrę cywilów w mieście Hims. W wyniku ostrzału zginęło tam ponad 230 osób, a około 700 zostało rannych.
Naród syryjski oczekuje działań. Najmniejszą rzeczą jest zerwanie stosunków z reżimem syryjskim. Powinniśmy wydalić syryjskich ambasadorów z krajów arabskich i wszystkich innych krajów - powiedział premier Tunezji, która już ogłosiła decyzję o wydaleniu z Tunisu syryjskiego ambasadora. O to samo apelowała też laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Tawakkul Karman. Karman zarzuciła Rosji i Chinom, że wspierają "zbrodniczy reżim Asada".
Minister spraw zagranicznych Turcji Ahmet Davutoglu ocenił, że spór o rezolucję w sprawie Syrii jest przejawem mentalności z czasów zimnej wojny. Jak powiedział, 20 lat po upadku żelaznej kurtyny w Europie świat arabski ciągle cierpi z powodu utrzymywania się starych postaw. Chcemy wreszcie zakończyć zimną wojnę w naszym regionie - powiedział turecki minister.