Założyli pomarańczowe kamizelki z napisem "Policja Szariatu" i chcą kontrolować Wuppertal. Miasto na zachodzie Niemiec znalazło się w centrum zainteresowania całego kraju po tym, jak samozwańcza policja stworzona przez salafitów ogłosiła, że chce stać na straży muzułmańskiego prawa.
Szariat to prawo regulujące życie muzułmanina. Jak podkreślają sami "policjanci", będą pilnować by, "zgodnie z szariatem, nie było alkoholu, narkotyków, muzyki, hazardu, pornografii i prostytucji". Partole w pomarańczowych kamizelkach pojawiają się głównie wieczorami i w nocy.
Niewyznający islamu mieszkańcy Wuppertalu czują się zagrożeni. Twierdzą, że to prowokacja, a przy okazji reklama i werbowanie ludzi, także do konfliktów na Bliskim Wschodzie. Szefowa policji w Wuppertalu Birgitta Radermacher podkreśliła, że nie ma akceptacji dla wystąpień, które sprawiają, że ludzie czują się niepewni i prowokowani. Minister spraw wewnętrznych Niemiec Thomas de Maizière dodaje, że nikt nie powinien szargać dobrego imienia niemieckiej policji.
"Policjanci Szariatu" pojawili się kilka dni temu. Są kontrolowani i spisywani, ale nikogo dotąd nie zatrzymano, bo trudno znaleźć paragraf, który wprost upoważniałby do bardziej zdecydowanych działań. Władze Nadrenii Północnej-Westfalii uznały jednak, że problem jest tak poważny, że lokalny parlament zajmie się nim na najbliższym swoim posiedzeniu.
Przewodniczący frakcji chadeków w Bundestagu Volker Kauder dla gazety "Welt am Sonntag" opowiedział się za zakazem dla "szariackiej policji". W Niemczech obowiązuje niemieckie prawo, a nie szariat - powiedział polityk CDU dodając, że jeśli obecne prawo nie zezwala wprost na likwidację samozwańczych patroli, to musi powstać zapis w prawie, który to umożliwi.
Salafici to muzułmanie należący do ortodoksyjnego ruchu religijnego i politycznego, który dąży do odrodzenia islamu poprzez powrót do źródeł tej religii.
(acz)