Rosjanie prowadzą zmasowany atak cybernetyczny na strony internetowe w Estonii - ujawnia brytyjski „Guardian”. To kolejny element estońsko-rosyjskiego sporu o pomniki, który może być groźny dla całego Paktu Północnoatlantyckiego.
Jak powiedział RMF FM wysoki rangą przedstawiciel NATO, ataki cybernetyczne ujawniły słabość obronną Sojuszu. Dlatego NATO wysłało do Talina ekspertów, by zbadali sytuację i wzmocnili estoński system obronny przed kolejnym atakiem na sieć.
Zagrożone może być nawet całe NATO, bo Sojusz nie ma skutecznego systemu obrony przed atakiem cybernetycznym. Eksperci alarmują, że hakerzy mogą wręcz sparaliżować NATO, blokując np. dowództwa wojskowe krajów członkowskich.
Natowscy urzędnicy przyznają, że po raz pierwszy zaatakowano w ten sposób kraj NATO. Pakt zastanawia się teraz, jak w przyszłości reagować na tego typu przypadki. Na razie technicy robią przegląd własnej sieci. Nieoficjalnie mówi się także o zorganizowaniu ćwiczeń na wypadek cybernetycznej wojny.
Rzecznik prasowy Kremla odrzucił sugestie, że Moskwa jest zamieszana w zmasowane cyberataki na strony estońskich instytucji rządowych i prywatnych. Dmitrij Pieskow powiedział, że Rosja żadną miarą nie jest zamieszana w cyberterroryzm i wszelkie przeciwne twierdzenia są całkowitym kłamstwem - podał rosyjski serwis BBC.