Po kilkunastu godzinach przerwano zaciętą bitwę o Aleppo, gdzie wczoraj od piątej rano toczyły się walki. Starły się powstańcza załoga gospodarczej stolicy Syrii oraz nacierające pod osłoną czołgów i lotnictwa wojska rządowe. Armia nadal oblega jednak Aleppo.
Dwutysięczna zbrojna powstańcza załoga Aleppo (Halabu) wzmocniona przez drugie tyle przybyłych do miasta żołnierzy Wolnej Armii Syryjskiej odpierała od świtu ofensywę wojsk wiernych prezydentowi Baszarowi el-Asadowi. Wieczorem nadal słychać było w mieście strzały artyleryjskie i ogień śmigłowców bojowych.
Powstańcy zdołali wytrzymać pierwsze uderzenia armii w dzielnicy Salahedin - bastionie rebeliantów położonym w południowozachodniej części miasta - podaje AFP. Od rana w Aleppo zginęło co najmniej 29 osób, w tym 11 cywilów, 10 żołnierzy i ośmiu powstańców - podało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Ogółem, według danych tej organizacji w sobotę w Syrii zabito blisko 150 osób.
Bitwa o ponadtrzymilionowe miasto i zarazem "gospodarczą stolicę" Syrii może być jednym z najtrudniejszych frontów w walce przeciwko reżimowi Asada. W ciągu 17 miesięcy powstanie to pochłonęło od 19 do 20 tysięcy ofiar.
Armia nie poczyniła w sobotę znaczących postępów i straciła kilka czołgów - dodaje francuska agencja, powołując się na opozycjonistów. Jeden z korespondentów AFP poinformował, że widział wraki wielu pojazdów opancerzonych i czołgów.
W szturmie na dzielnice Aleppo znajdujące się w rękach powstańców, tj. Salahedin, Seif al-Daula i al-Sukkari, wzięły udział rządowe oddziały specjalne, śmigłowce szturmowe i samoloty MiG-21.
Syryjska organizacja Czerwonego Półksiężyca wydała wcześniej w sobotę komunikat o zawieszeniu niektórych operacji w Aleppo "w związku z narastaniem aktów przemocy".