Choć są malutkie, nie uszły uwadze stróżów prawa. Pewna czwórka mężczyzn próbowała wywieźć z Kenii mrówki należącego do rzadkiego gatunku. Przemytnicy połakomili się na naprawdę sporą ilość, co może uzasadniać cena, jaką za jednego owada tego rodzaju płaci się na czarnym rynku. Sprawę opisał portal BBC.
Czwórka przemytników (wszyscy przyznali się do winy) próbowała wywieźć z Kenii setki mrówek z pożądanego przez kolekcjonerów gatunku - Messor cephalotes.
Kenijska Służba ds. Dzikiej Przyrody (KWS) częściej ma do czynienia z ochroną lwów czy słoni, ale nie odpuszcza tym, którzy szkodzą również tej mniejszej przyrodzie.
KWS podkreśliło "niepokojącą zmianę" w podejściu przemytników, którzy zamiast ikonicznych ssaków, skupiają się na przemycie mniej znanych gatunków, niezbędnych dla równowagi afrykańskiego ekosystemu.
Zatrzymani próbowali przemycić mrówki w specjalnie zmodyfikowanych próbkach i strzykawkach. Mrówki mogłyby przetrwać wewnątrz nawet dwa miesiące.
W każdym z pojemników były po dwa, trzy owady, a samych pojemników przechwycono "setki".
Dokładna liczba przemycanych zwierząt jest wciąż szacowana, ale jak powiedział BBC rzecznik KWS, to pierwszy przypadek tak dużego bio-piractwa w Kenii.
Przemytnicy to dwaj Belgowie, jeden Wietnamczyk i jeden Kenijczyk. Wszyscy zostali aresztowani.
Kenijskie służby podejrzewają, że mrówki miały trafić na rynki zwierząt egzotycznych w Europie i Azji.
Messor cephalotes - mrówka zwana również "wielką afrykańską mrówką żniwiarką" może urosnąć nawet do 2 cm. Jeszcze większy rozmiar - 2,5 cm, może osiągnąć królowa.
Specjalista, do którego dotarli dziennikarze BBC, potwierdza, że potencjalnych nabywców kusi właśnie ów "duży i piękny rozmiar" owada. Niektórzy brytyjscy sprzedawcy wyceniają pojedynczy okaz Messor cephalotes nawet na 170 funtów.
W Kenii mrówki te są chronione na mocy międzynarodowych traktatów o różnorodności biologicznej, a handel nimi podlega ścisłym regulacjom.
Wyroki w sprawie czterech mężczyzn mają zostać ogłoszone we wtorek.