"Seleka idzie piechotą w naszą stronę. Uciekamy w pola. Idzie z nami bardzo dużo ludzi"- tego alarmującego SMS-a od kapucyna, misjonarza o. Benedykta Pączki dostali dzisiaj rano dziennikarze współpracujący z portalem Stacja7.pl. Jak relacjonują misjonarze, selekowcy polują na nich, ich podopiecznych i dobytek. Polowanie jest łatwe, bo cel jest bezbronny. Polskim kapucynom w Republice Środkowoafrykańskiej potrzebna jest interwencja MSZ.
Pierwszy niepokojący SMS od ojca Benedykta przyszedł do nas dzisiaj tuż po północy - opowiadają Patrycja Michońska-Dynek i Sławomir Dynek. Pisał w nim, że do Ngaoundaye wjechało 6 samochodów z Seleką. Dziennikarze dzwonią do ojca Benedykta. Okazuje się, że mieszkańcom misji i misjonarzom udało się uciec, schowali się w buszu. Jesteśmy na wzgórzu, pod figurką Matki Bożej. Tutaj spędzimy noc - mówił przez telefon ojciec Benedykt. Wraz z polskim kapucynem, są jego współbracia i siostry misjonarki ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza. Razem z nimi uciekło sporo mieszkańców misji. Większość rozproszyła się po buszu. Widać tylko błyskające światełka latarek - opisuje.
Misjonarze żyją w takim zagrożeniu od kilku tygodni.
Republikę Środkowoafrykańską trawi wojna domowa. Muzułmańska milicja, Seleka, wycofująca się do sąsiedniego Czadu, morduje, porywa i gwałci kobiety, grabi - i nie interesuje ich, czy to mizerny inwentarz misjonarzy czy biednej, miejscowej ludności. Traktują to jak łup wojenny - opowiadają dziennikarze współpracujący z portalem Stacja7. Misje kapucyńskie w Bocaranga i Ngaoundaye są pozbawione jakiejkolwiek ochrony - dodają. Polski MSZ wydał apel, by wszyscy Polacy znajdujący się w Republice Środkowoafrykańskiej (RCA) jak najszybciej opuścili ten kraj i wszelkimi możliwymi sposobami uciekali. Problem w tym, że jedynymi Polakami, jacy tam przebywają, są rozsiani po całym terytorium misjonarki i misjonarze. Co mają zrobić, czy uciekać z ogarniętego wojennym chaosem kraju? - pyta Patrycja Michońska-Dynek. Ojciec Benedykt - jak dodaje - zawsze powtarza, że "pasterze nie zostawiają swoich owieczek".
W rozmowie z dziennikarzami zakonnik nie kryje żalu do polskich władz. Z goryczą mówi, że misjonarze zostali pozostawieni sami sobie, choć polski MSZ i Francuzi z wojskowej misji pokojowej wiedzą o sytuacji. Ucieka z nami dużo ludzi. Są dzieciaczki, kobiety w ciąży, rodziny... - opisuje ojciec Benedykt. To nie są żarty. Seleka wszędzie zostawia za sobą trupy. Mamy informację, że zabili pastora z protestanckiej misji. Oni traktują nas wszystkich jak niewierzących - mówi o. Benedykt. Muzułmanie są bardzo dobrze uzbrojeni. Mają kałasznikowy i granatniki przeciwpancerne. To bardzo popularna broń - tania i niezawodna.
Dziennikarze interweniowali w resorcie spraw zagranicznych. Na ich pytania, MSZ przysłał lakonicznego maila. Na precyzyjną odpowiedź - wciąż czekają...
Więcej informacji z Republiki Środkowoafrykańskiej przeczytasz na portalu Stacja7.pl