Gdyby wybory prezydenckie za Oceanem odbyły się teraz, prezydent Barack Obama pokonałby prawdopodobnego kandydata republikanów Mitta Romneya - wynika z najnowszego sondażu "Washington Post" i telewizji ABC News. Na Obamę głosowałoby 51 procent wyborców, na Romneya - 45 procent.
To pierwszy przypadek, kiedy w sondażach prezydent ma tak wyraźną przewagę nad faworytem republikanów. Dotąd obaj mieli podobne poparcie, a różnice mieściły się w granicach błędu statystycznego.
Z najnowszego sondażu wynika, że 50 procent Amerykanów aprobuje sposób sprawowania urzędu przez Obamę, a negatywną ocenę wystawia mu 46 procent. To najlepsze notowania amerykańskiego prezydenta od maja ubiegłego roku, kiedy poparcie dla niego wzrosło powyżej 50 procent po zabiciu przez amerykańskich komandosów Osamy bin Ladena.
Amerykanie nie są jednak pewni, czy Obama zasługuje na drugą kadencję. W tej kwestii są podzieleni po równo - 49 procent uważa, że tak, ale taki sam odsetek jest przeciwnego zdania.
Podobnie podzieleni w ocenie prezydenta są niezależni wyborcy, których preferencje zwykle uchodzą za decydujące o zwycięstwie w wyborach. 47 procent niezależnych dobrze ocenia Obamę, 50 procent wystawia mu notę negatywną. To jednak wyraźny postęp w porównaniu z jesienią, kiedy tylko 34 procent niezależnych oceniało prezydenta przychylnie.
Z sondażu wynika również, że Obama cieszy się większym zaufaniem niż Romney w takich sprawach jak ochrona klasy średniej, polityka zagraniczna, walka z terroryzmem i polityka podatkowa. Więcej Amerykanów ufa natomiast Romneyowi, jeśli chodzi o poprawę stanu gospodarki i zrównoważenie budżetu.