Polska nie powinna się zadowalać odtajnianiem z reguły już znanych akt. Te zbrodnie powinno się osądzić w sądach, a tego Kreml nie chce - powiedział korespondentowi RMF FM Nikita Pietrow, historyk z organizacji "Memoriał". Szef rosyjskiego MSZ potwierdził, że przygotowywana jest wizyta rosyjskiego prezydenta w Polsce, który kontroluje proces odtajniania dokumentów katyńskich.
Przemysław Marzec: Jak pan skomentuje słowa szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa, który w Warszawie powiedział, że "przy wszystkich szczegółach, które nas różnią, cel jest jeden i wszyscy chcemy prawdy"?
Nikita Pietrow: Problem w tym, że rosyjska władza, tak jak i sowiecka, w 1990 r. przyznała, że to przestępstwo Stalina i jego reżimu, ale tę sprawę należy rozpatrzyć prawnie. Polityczna deklaracja to jedno, kiedy mówimy: "Tak, na podstawie faktów i posiadanych materiałów rozumiemy, że zrobił to sowiecki reżim, że Stalin i jego otoczenie z Biura Politycznego podjęli przestępczą decyzję i popełniono przestępstwo". Ważne, aby to zostało prawnie ocenione, jako zbrodnia przeciwko ludzkości, jako zbrodnia wojenna, a Stalin i jego otoczenie powinni być nazywani wojennymi przestępcami, a tego nie zrobiono. Do tej pory prokuratura w materiałach, które są znane, oskarża o to przestępstwo tylko wierchuszkę NKWD. To sprawiedliwe, to zrozumiałe. Kierownictwo NKWD odpowiada, jest winne, ale co z sowieckimi władcami, co z tym, wokół którego toczą się cały czas społeczne dyskusje - wielki ojciec narodu czy kat i gnębiciel? To nie do przyjęcia i nie można zostawić tego bez sądowej oceny.
Przemysław Marzec: Czy jest szansa na to, że rosyjskie władze zdecydują się pójść dalej?
Nikita Pietrow: Szansa zawsze jest, tylko czy zostanie ona wykorzystana? Należy wykorzystać ten nowy impuls, który pojawił się w sprawie katyńskiej w tym roku, w rocznicę tych tragicznych zdarzeń. I należy nie tylko ujawniać dokumenty katyńskie, ale postawić prawną "kropkę nad i" - wznowić śledztwo i nazwać prawdziwych winowajców, i oczywiście przeprowadzić rehabilitację. Bardzo często słyszymy oficjalne wypowiedzi, że katyńska tragedia, czyli oczywiście także zbrodnie w Miednoje i Piatychatkach pod Charkowem jednoczą nasze narody, jednoczą wszystkie ofiary stalinizmu. Z jednej strony to prawda, ale z drugiej strony nasze ofiary stalinizmu zostały zrehabilitowane. Polskim ofiarom stalinizmu tego odmawiamy i to bardzo źle świadczy o stanie prawa w rosyjskim państwie. Powinno zostać jasno powiedziane: "Są przepisy o rehabilitacji. Mają zastosowanie wobec wszystkich stalinowskich ofiar".