Rosja wysłała na wschodnią Ukrainę grupę agentów w celu zorganizowania prowokacji mającej posłużyć za pretekst do inwazji - podała w piątek telewizja CNN i inne media, powołując się na przedstawiciela administracji prezydenta USA Joe Bidena. Doniesieniom zaprzecza Kreml.
Według cytowanego urzędnika, amerykańskie służby mają dowody na to, że wysłani agenci byli szkoleni w walce miejskiej i działaniach sabotażowych z wykorzystaniem materiałów wybuchowych.
Rosyjskie siły planują rozpoczęcie tych działań kilka tygodni przed wojskową inwazją, która może rozpocząć się między połową stycznia i połową lutego - powiedział anonimowy oficjel.
W czwartek przekazanie informacji mediom na temat szykowanej przez Rosji prowokacji zapowiadał doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan. O planach podobnych akcji komunikował też ukraiński resort obrony.
Według administracji Bidena, Rosjanie używają też mediów państwowych i agentów wpływu w mediach społecznościowych, by przygotować rosyjskie społeczeństwo na interwencję, wzmacniając narrację na temat "pogorszenia stanu praw człowieka na Ukrainie" i radykalizmu ukraińskich przywódców i przygotowując grunt pod oskarżenie Zachodu o sprowokowanie wojny.
W grudniu treści w języku rosyjskim w mediach społecznościowych z taką narracją wzrosły do średniej 3,5 tys. wpisów dziennie - stwierdził rozmówca CNN, zwracając uwagę, że stanowi to wzrost o 200 proc. w stosunku do listopada.
Przedstawiciel administracji prezydenta USA Joe Bidena, potwierdzając doniesienia mediów o planowanych "operacjach pod fałszywą flagą" w Donbasie, powiedział PAP, że rosyjscy agenci wpływu już zaczęli fabrykowanie ukraińskich prowokacji, by uzasadnić rosyjską interwencję na Ukrainie i doprowadzić do podziałów wewnątrz tego kraju.
Stwierdził, że rosyjskie wojska planują prowokację z użyciem rozlokowanych wcześniej w Donbasie dywersantów i że do operacji może dojść w ciągu najbliższych kilku tygodni.
Rosja przygotowuje grunt, by mieć opcję sfabrykowania pretekstu do inwazji, w tym za pomocą działań sabotażowych i operacji informacyjnych, poprzez oskarżenie Ukrainy o przygotowanie nadchodzącego ataku przeciwko rosyjskim siłom na wschodniej Ukrainie - powiedział przedstawiciel amerykańskich władz.
Operacje mają poprzedzić wojskową interwencję między styczniem a lutym - o ile władze Rosji podejmą decyzję o ataku. Dywersanci mieli być specjalnie przeszkoleni w walce w przestrzeni miejskiej i sabotażu przeciwko donbaskim separatystom.
Doniesieniom amerykańskich mediów zaprzecza Kreml.
Do tej pory wszystkie te stwierdzenia były gołosłowne i nie zostały w żaden sposób potwierdzone - powiedział w piątek agencji TASS rzecznik prezydenta Władimira Putina Dmitrij Pieskow.
Informacje o przygotowaniach do możliwej rosyjskiej inwazji na Ukrainę pojawiły się jesienią 2021 roku. Kreml zaprzecza i przekonuje, że przemieszczanie się wojsk wewnątrz jego kraju jest "suwerennym prawem" Rosji, a oskarżenia o przygotowania do ataku są "bezpodstawną eskalacją napięcia".
Według amerykańskiego wywiadu w pobliżu granicy z Ukrainą jest ok. 100 tys. rosyjskich żołnierzy.
Kreml domaga się od NATO i Zachodu "gwarancji bezpieczeństwa". Moskwa chce m.in. zakończenia wsparcia militarnego NATO dla Ukrainy, odstąpienia od rozszerzania Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz zaprzestania "jakiejkolwiek aktywności militarnej w Europie Wschodniej, na Kaukazie i w Azji Centralnej". Chodzi m.in. o budowanie tarcz antyrakietowych czy ćwiczenia wojsk NATO w krajach wschodniej flanki.