"Z powagi sytuacji niewystarczająco zdają sobie sprawę urzędnicy Komisji Europejskiej i unijni komisarze" - tak o wizycie w Afryce rosyjskiego ministra spraw zagranicznych mówi jeden z unijnych dyplomatów. Siergiej Ławrow zakończył wczoraj wizytę w kilku afrykańskich krajach - odwiedził Egipt, Etiopię, Ugandę i Demokratyczną Republikę Konga.
Wizyta ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa w Afryce niepokoi część dyplomatów państw UE w Brukseli. Liczą, że odpowiedzią na nią będzie wyprawa do Afryki unijnych komisarzy.
Komisja Europejska odpowiada, że nie jest to potrzebne, bo jest obecna w Afryce dyplomatycznie i finansowo w takiej skali, że Rosja nie jest w stanie zaoferować afrykańskim stolicom więcej.
Podczas swojej podróży po Afryce szef MSZ Rosji przekonywał, że to Unia Europejska i Zachód ponoszą winę za kryzys żywnościowy. Problemy z dostawami zboża to kwestia, która szczególnie niepokoi wiele afrykańskich krajów uzależnionych od dostaw z Ukrainy i Rosji.
Podróż Ławrowa do Afryki jest kwintesencją rosyjskiego sadyzmu. Aranżujesz sztucznie wywołany głód, a następnie jedziesz pocieszać ludzi. Jedną ręką podpisujesz porozumienie w Istambule, a drugą atakujesz port w Odessie. Rekrutujesz muzułmanów do swojej armii, ale ostrzeliwujesz ich meczety w Ukrainie - napisał na Twitterze doradca prezydenta Ukrainy, Mychajło Podolak.
Jak dodał, "świat otrzyma zboże, czy Moskwa chce tego, czy nie". Wiemy doskonale, czym jest zaplanowany przez scenarzystów z Kremla sztucznie wywołany głód, więc odpowiedzialnie wypełniamy zobowiązania. To, czego potrzebuje Rosja, to przestać kłamać i zacząć wypełniać zobowiązania zawarte w Istambule - dodał Podolak.