Grupa Wagnera to osnuta tajemnicą formacja najemników, która pojawia się wszędzie tam, gdzie istotne są rosyjskie interesy. Walczyli w Donbasie, Syrii, ochraniają kopalnie w Afryce, a także wspierali prezydenta Wenezueli. Obecnie mają polować na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego oraz członków rządu. Kim są "wagnerowcy"?
CWK Wagner (Czastnaja Wojenna Kompanija, czyli prywatna firma wojskowa) to nieoficjalna organizacja militarna, która nie wchodzi w skład regularnych rosyjskich sił zbrojnych. Co więcej, ich działalność według prawa rosyjskiego jest zabroniona na terenie kraju. Ale co innego poza jego granicami. Liczba najemników nie jest znana, ale szacuje się, że może być ich ok. 6 tysięcy.
Pierwsze dowody na działalność grupy Wagnera pochodzą z 2014 roku. Wtedy najemników w Donbasie zarejestrowały ukraińskie służby specjalne. Kilka lat później SBU przekonywało, że "wagnerowcy" byli zaangażowani w zestrzelenie wojskowego Ił-76 na wschodniej Ukrainie w 2014 roku, a także w szturm na lotnisko w Doniecku oraz walki w pobliżu miejscowości Debalcewe.
Uważa się, że grupa Wagnera "wyrosła" z innej wojskowej firmy - Słowiańskiego Korpusu. Jego najemnicy przeprowadzali misje bojowe w Syrii. To właśnie tam służył były oficer GRU Dmitrij Utkin, nazywany "Wagnerem", ze względu na sympatię do niemieckiej, a dokładniej nazistowskiej kultury. Sam ma tatuaże na część Waffen-SS. I to on jest kluczową postacią w batalionie najemników.