"Putin myślał, że wjedzie na Ukrainę, a świat przed nim ustąpi. Zamiast tego spotkała go ściana siły, jakiej nigdy sobie nawet nie wyobrażał. Spotkał Ukraińców" - powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych w trakcie tzw. State of the Union, czyli orędzia o stanie państwa. Joe Biden podjął również decyzję o zamknięciu amerykańskiej przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów. "Dopadnijcie go!" - tak zakończył State of the Union amerykański prezydent.
Sześć dni temu Władimir Putin chciał zatrząść fundamentami wolnego świata, ale mocno się przeliczył - powiedział we wtorek prezydent USA Joe Biden podczas swojego orędzia o stanie państwa. Jak dodał, Ukraińcy zainspirowali świat swym oporem.
Podkreślił, że USA będą bronić każdego centymetra terytorium państw NATO, jeśli siły Rosji pójdą na zachód.
Od prezydenta Zełenskiego po szeregowego Ukraińca - ich odwaga, brak strachu, determinacja inspiruje świat. Grupy obywateli blokujących czołgi swoimi ciałami. Wszyscy od studentów po emerytów broniący swojej ojczyzny - mówił prezydent. Kongresmeni zareagowali owacją na stojąco.
Biden zaznaczył również, że rosyjski prezydent nie docenił stanowczości odpowiedzi Zachodu, która była owocem "niezliczonych godzin" spędzonych przez USA w wypracowywaniu jedności sojuszników.
Zadajemy ból Rosji i wspieramy naród Ukrainy. Putin jest dziś bardziej odizolowany od świata niż kiedykolwiek wcześniej - oznajmił prezydent. Podczas przemówienia oświadczył też, że USA dołączą m.in. do państw UE i również zamkną przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów.
Dziś mówię do rosyjskich oligarchów i skorumpowanych przywódców, którzy kradli miliardy dzięki temu brutalnemu reżimowi: dość - ogłosił Biden, mówiąc o wprowadzonych w ostatnich dniach sankcjach wymierzonych w zajęcie majątku oligarchów.
Zapowiedział też powołanie do życia specjalnego zespołu w Departamencie Sprawiedliwości, która zbada łamanie przez nich prawa. Dodał, że restrykcje przeciwko Rosji już wywołały wstrząsający efekt, wskazując na rekordowe spadki wartości rubla czy zawieszenie rosyjskiej giełdy.
Prezydent przyznał, że nadchodzące dni i tygodnie wojny będą dla Ukraińców bardzo ciężkie, ale zaznaczył, że nawet jeśli Rosja zdobędzie teren na polu bitwy, nigdy nie uda jej się podporządkować Ukrainy i zapłaci za to ogromną cenę.
Dodał przy tym, że choć USA wspierają Ukrainę gospodarczo, politycznie i militarnie, wojska amerykańskie nie będą brać udziału w walkach w tym kraju. Zaznaczył jednak, że Ameryka będzie bronić swoich sojuszników NATO.
Stany Zjednoczone i nasi sojusznicy będą bronić każdego centymetra terytorium krajów NATO pełną potęgą naszej wspólnej siły - dodał.
Przywódca przyznał, że nałożone na Rosję sankcje będą wiązać się z kosztami na całym świecie, ale obiecał, że zrobi wszystko co możliwe, by ich skutek był jak najmniej odczuwalny poza Rosją.
Ogłosił, że właśnie dlatego, by ograniczyć wzrost cen energii, USA wraz z 30 innymi krajami zdecydowały się na uwolnienie 60 milionów baryłek ropy naftowej z rezerw strategicznych, z czego 30 mln należy do USA. Zapowiedział, że Zachód wyjdzie z tego kryzysu silniejszy, niż był przedtem.
Na przemówienie Bidena wielu kongresmenów przyniosło ukraińskie flagi lub ubrało się na żółto i niebiesko, a pierwsza dama Jill Biden miała na sobie niebieską suknię z przyszytym do rękawa słonecznikiem, symbolem Ukrainy.
Jednym z gości honorowych była ambasador Ukrainy w Waszyngtonie, Oksana Markarowa, której zgotowano owację na stojąco.
W tradycyjnej odpowiedzi opozycji na orędzie, republikańska gubernator stanu Iowa Kim Reynolds skrytykowała działania Bidena wobec kryzysu, mówiąc że prezydent przyczynił się do rosyjskiej agresji, bo okazał słabość wobec Rosji, a jego reakcja przyszła za późno i była za miękka.
"Dopadnijcie go!" - tak zakończył State of the Union amerykański prezydent. Po tradycyjnym "Niech Bóg Was błogosławi i niech Bóg chroni naszych żołnierzy" dopowiedział: "Go, get him", czyli "Dopadnijcie go!".