Fumio Kishida, były szef japońskiej dyplomacji, stanie na czele nowego rządu Japonii. Kishida został został wybrany na przewodniczącego rządzącej tym krajem Partii Liberalno-Demokratycznej (PLD).
W ciągu najbliższych kilku dni przejmie on z rąk Yoshihidy Sugi obowiązki premiera.
Na początku września dotychczasowy przewodniczący PLD, a zarazem szef japońskiego rządu Yoshihide Suga oznajmił, że nie będzie ubiegał się o przywództwo w ugrupowaniu, co oznacza, że ustąpi również ze stanowiska premiera. Suga przejął władzę po Shinzo Abe, jednak w oczach społeczeństwa nie dawał sobie rady.
PLD posiada większość miejsc w Izbie Reprezentantów (izbie niższej parlamentu), z czego wynika, że jej przywódca staje zarazem na czele rządu.
Kishida w wewnętrznych wyborach w partii pokonał byłego ministra obrony i spraw zagranicznych Taro Kono. Kono był trudnym przeciwnikiem, gdyż był niezwykle popularny, zwłaszcza wśród młodzieży. Skutecznie wykorzystuje on media społecznościowe do budowania swojej pozycji. Przed wyborami zadziwił wiele osób, ogłaszając swoje poparcie dla małżeństw jednopłciowych - jak na członka konserwatywnej partii, była to deklaracja wręcz rewolucyjna.
Fumio Kishida rewolucjonistą jednak nie jest. Według komentatorów, jego wybór na premiera raczej nie zmieni obecnej polityki Japonii, przynajmniej w kwestiach zagranicznych. Kishida uważa, że należy zacieśniać relacje ze Stanami Zjednoczonymi, zwłaszcza w sprawach obronnych, jednocześnie rozwijając gospodarcze związki z Chinami.
Kishida chce jednak poprzeć rezolucję potępiającą Państwo Środka za działania kraju wobec Ujgurów. Członkowie tej islamskiej mniejszości w Chinach są represjonowani, wysyłani do obozów internowania i zabijani. Kishida chce mieć specjalnego doradcę, który będzie przyglądał się sprawie.
W kwestiach ekonomicznych Kishida ma bardziej lewicowe podejście od swoich poprzedników. Przekonuje, że deregulacja, do której doszło na początku wieku, znacząco zwiększyło nierówności ekonomiczne. Jego zdaniem tzw. abenomika, czyli strategia gospodarcza byłego premiera Shinzo Abe, nie była skuteczna w poprawieniu sytuacji. Nowy premier przekonuje, że Japonia musi postawić na bardziej sprawiedliwą redystrybucję.
Jednocześnie Kishida przekonuje, że w związku z gospodarką borykającą się z pandemią koronawirusa, Bank Japonii musi podtrzymać swoją masową pomoc. Obiecał, że podatek od konsumpcji (japoński odpowiednik VAT-u) pozostanie na obecnym poziomie 10 proc. "przez dekadę".