Prawdopodobieństwo, że talibowie opanują cały Afganistan jest bardzo małe - mówił jeszcze na początku lipca prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Wczoraj islamistyczne ugrupowanie ogłosiło, że przejęło Kabul, stolicę Afganistanu. Tym samym talibowie kontrolują niemal cały kraj. Swoją ofensywę rozpoczęli w maju, po tym jak USA wycofało swoje wojska.
W 2020 roku w Dosze, stolicy Kataru, administracja Donalda Trumpa podpisała porozumienie z talibami. Na jego mocy Amerykanie mieli w ciągu 14 miesięcy wycofać swoje siły z Afganistanu. W zamian islamistyczne ugrupowanie zobowiązało się do zwalczania Al-Kaidy i tzw. Państwa Islamskiego. Tym samym USA miało do maja 2021 roku wycofać swoje siły.
W połowie kwietnia prezydent Joe Biden ogłosił wycofanie wojsk. Przekonywał, że pierwotne cele interwencji militarnej zostały osiągnięte, m.in. zabito Osamę bin Ladena. Twierdził także, że obecność amerykańskiej armii nie służy procesowi pokojowemu w Afganistanie.
Jeszcze 8 lipca Joe Biden na konferencji prasowej przekonywał, że talibowie mają małe szanse na przejęcie władzy w kraju.
Armia afgańska ma 300 tys. dobrze wyposażonych żołnierzy - tak samo dobrze wyposażonych jak każda armia na świecie - mają siły powietrzne i są przeciwko ok. 75 tys. talibów. (Przejęcie Afganistanu przez talibów - przyp. red.) nie jest nieuniknione - mówił prezydent USA. Przekonywał, że nie ma zaufania do talibów, ale ufa wojsku.
Jeden z dziennikarzy powiedział Bidenowi, że według wywiadu rząd afgański najprawdopodobniej upadnie. To nieprawda. Nie doszli do takiego wniosku - mówił prezydent. Jedyną drogą osiągnięcia pokoju jest wypracowanie przez Afganistan kompromisu z talibami. (...) Prawdopodobieństwo, że zjednoczony afgański rząd będzie kontrolował cały kraj jest bardzo niewielkie - ocenił. Dodał, że Afganistan nigdy w swojej historii nie był zjednoczony.
Biden zapewniał także, że w Afganistanie nie dojdzie do powtórki scenariusza z Wietnamu, kiedy po wycofaniu się wojsk USA upadł Wietnam Południowy, a amerykańscy dyplomaci musieli w popłochu ewakuować swoją ambasadę w Sajgonie.
Talibowie to nie Wietnam Północny. Pod względem zdolności wojskowych, w ogóle nie można ich porównać. (...) Nie będzie drugiego Wietnamu - mówił prezydent.