Zatrzymano siedmiu z dziewięciu kandydatów białoruskiej opozycji na prezydenta. Nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Dzwoniąc na większość numerów telefonów białoruskiej opozycji, można usłyszeć tylko komunikat: "Abonent czasowo niedostępny". Według ostatnich informacji do aresztu trafiło nawet 500 uczestników wczorajszych antyprezydenckich protestów.
Do tej pory los zatrzymanych kandydatów jest zagadką. Jeśli chodzi o Andrieja Sannikowa, jego ludzie twierdzą, że trafił do KGB. Wczoraj go aresztowali, zbili i najpewniej jest teraz w KGB. Teraz staramy się załatwić mu adwokata, który pomoże się z nim skontaktować - mówił Aleksander Otroszczenko ze sztabu Sannikowa.
Funkcjonariusze aresztowali też pobitego do nieprzytomności Władimira Niekliajewa, który leżał w szpitalu. W nocy zabrali go ze szpitala, nie bacząc na protesty lekarzy i jego żony, na jego ciężki stan. Po prostu wytaszczyli go z łóżka, ciągnęli po ziemi i wywieźli w nieznanym kierunku - opowiada Otroszczenko.
Do południa opozycyjne sztaby mają wydać wspólne oświadczenie. Trwa właśnie spotkanie przedstawicieli kandydatów, na którym decydują, co dalej z akcjami protestu.