Nie pokrywają się wyniki sondaży wyborczych na Białorusi. Według państwowych badań, na urzędującego prezydenta Aleksandra Łukaszenkę zagłosowało prawie 73 proc. wyborców. Opozycyjne sondaże dają Łukaszence prawie 38 proc., a wszyscy opozycyjni kandydaci zebrali w sumie około 44 proc. głosów.
Opozycjoniści, z którymi rozmawiał reporter RMF FM, twierdzą, że mimo nikłych sposobów stwierdzenia fałszerstw, bardzo dobrze przygotowali się do obserwacji liczenia głosów. Co prawda w skali kraju w komisjach wyborczych ich przedstawiciele stanowią tylko dwie dziesiąte liczby wszystkich członków, jednak to ma wystarczyć.
Skupiamy się na tych komisjach, w których są nasi ludzie - mówił mi Igol Lalkau z Białoruskiego Frontu Narodowego. Mamy takie dzielnice w Mińsku i poza Mińskiem, gdzie ta obserwacja jest poważnie postawiona i mamy nadzieję z tych dzielnic przynajmniej mieć dokładne wyniki tego, jak naprawdę głosowali ludzie. A to ma dać pewien obraz rozkładu głosów - dodaje.
Lalkau podkreśla, że jeśli będą duże różnice pomiędzy wynikami w tych dzielnicach i w innych, i ogólnym wyniku - może wtedy będzie można mówić, że nie było poważnego liczenia głosów. Na razie sprawdza się jednak scenariusz władzy. Przed wyborami administracja prezydenta prognozowała, że Łukaszenka zbierze ponad 70 procent głosów.