85 tysięcy osób wzięło udział w strajku generalnym na Śląsku. Na trasy nie wyjechało ponad 100 pociągów, 120 autobusów i 65 tramwajów – ogłosili po południu przedstawiciele Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. "Wykonaliśmy plan w 100 procentach. Strajk był ogromnym sukcesem, przebiegał dokładnie tak, jak go sobie zaplanowaliśmy" - podkreślił lider „Sierpnia 80” Bogusław Ziętek.
Statystyki podane przez związkowców są nawet dwukrotnie wyższe niż te podawane przez PKP czy kuratorium oświaty. Mimo to działacze nie mieli sobie nic do zarzucenia. Podkreślali, że w takich sytuacjach zawsze pojawiają się rozbieżności. Mamy dane od naszych komitetów strajkowych i nie mamy żadnych podstaw, żeby im nie ufać. Zawsze druga strona zaniża skalę protestów - komentował szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz.
Związkowi liderzy zgodnie stwierdzili, że dzisiejszy strajk był ich sukcesem. Wykonaliśmy plan w 100 procentach. Naszym celem nie było pokazanie naszej sprawności organizacyjnej, ale przekonanie rządu do dobrych rozwiązań, które mamy, i które uratują miejsca pracy i poziom życia mieszkańców naszego regionu - tłumaczył szef "Sierpnia 80" Bogusław Ziętek.
Pozytywnie ocenił dzisiejsze wypowiedzi premiera Donalda Tuska, który stwierdził, że "nie można lekceważyć nikogo wtedy, kiedy zgłasza pretensje pod adresem władzy". W wypowiedzi premiera nie było buty i agresji. Nie było tonu, do którego premier nas przyzwyczaił - podkreślił. Stwierdził też, że premier przestraszył się strajku i w końcu zrozumiał powagę sytuacji.
Dominik Kolorz ocenił, że związkowcy "po raz pierwszy od wielu, wielu miesięcy zobaczyli normalną twarz premiera Donalda Tuska". Mamy nadzieję, że to nie jest kolejny kamuflaż i że to nie jest fałszywa przemiana - stwierdził. Wyraził też nadzieję, że za "normalną twarzą" premiera pójdą "konstruktywne, normalne rozmowy".
Komentując dzisiejszy strajk, premier Tusk powiedział, że podziela wyrażane przez protestujących obawy o pracę. Dodał jednak, że część z podnoszonych podczas protestu postulatów uderza w interesy bezrobotnych. Niektóre postulaty i oczekiwania związków zawodowych mają na celu ochronę interesów aktualnie pracujących (...), też ochronę interesów związków zawodowych, natomiast mogą być bardzo kłopotliwe z punktu widzenia ludzi, którzy szukają pracy bądź obawiają się utraty miejsca pracy - stwierdził. Tłumaczył, że chodzi mu przede wszystkim o oczekiwania wzrostu płacy minimalnej.
Premier ocenił, że niektórzy z liderów związkowych zaangażowanych w strajk mają na celu przede wszystkim konfrontację z władzą. Zadeklarował, że nie oczekuje od nich akceptacji, ale odpowiedzialności.
"Nie oczekuję jakichkolwiek słów akceptacji pod adresem rządu, czy mojej osoby ze strony liderów związkowych. Jestem realistą i wiem, że nie będą mnie nigdy kochać ani mojego rządu - podsumował.