Policja zatrzymała w środę mężczyznę podejrzewanego o porwanie Julii. Napastnik wpadł podczas obławy w okolicach Andrespola koło Łodzi. Funkcjonariusze zabezpieczyli także samochód, którym napastnik miał wozić dziecko przez kilka godzin. Policja ciągle nie wypowiada się, czy do uprowadzenia dziecka doszło na tle seksualnym.
Nie wiadomo, w jakich okolicznościach doszło do zatrzymania mężczyzny podejrzewanego o porwanie 11-latki. Wiadomo jedynie, że leżał skulony w lesie; znalazł go pies tropiący. Mężczyzna ma 46 lat, ale wygląda młodziej; nosi okulary. Jego wygląd jest zbliżony do tego, który opisywały dziewczynki podczas sporządzania portretu pamięciowego - powiedziała rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Joanna Kącka.
Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury, poinformował, że zgłosiły się osoby pomagające napastnikowi wypchnąć samochód, gdy jego pojazd utknął w błocie. W samochodzie była wtedy uprowadzona przez mężczyznę 11-letnia Julia. Auto zostało zabezpieczone przez funkcjonariuszy.
Wyjaśnieniem sprawy zajmuje się Prokuratura Rejonowa Łódź-Górna. Ze wstępnych ustaleń wynika, że doszło do "pozbawienia wolności dziewczynki". Grozi za to kara do pięciu lat więzienia, ale - jak zaznaczył prokurator Krzysztof Kopania - w zależności od wyników śledztwa, jej wysokość może ulec zmianie. Istotne znaczenie będą miały motywy działania sprawy - powiedział Kopania.
11-letnia Julia, która została uprowadzona w poniedziałek z placu zabaw przed swoim domem w Łodzi, została przesłuchana we wtorek. Ze względu na dobro dziewczynki, prokurator Krzysztof Kopania nie ujawnił treści zeznań. Początkowo policjanci bazowali na informacjach dzieci, które bawiły się z dziewczynką. W oparciu o to, co powiedziała 11-latka, powstał drugi portret pamięciowy sprawcy. Policja wyznaczyła nagrodę - 3 tysiące złotych - za pomoc w zatrzymaniu napastnika. Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi powołał także specjalną grupę, która ma wyjaśnić okoliczności zdarzenia.
Julia zaginęła w poniedziałek po południu, w okolicach swojego domu przy ul. Naruszewicza. Około godziny 13.40 wyszła z koleżankami ze szkoły. Do domu jednak nie dotarła. Kiedy bawiła się w pobliżu swojego domu, podszedł do niej mężczyzna i poprosił o pomoc w szukaniu psa. Wtedy Julia zostawiła koleżankom plecak i odeszła z nieznajomym.
Początkowo matka szukała dziewczynki na własną rękę. Około godziny 15.30. poprosiła o pomoc policję. Dziecka szukali funkcjonariusze z oddziału prewencji oraz przewodnik z psem tropiącym. Komunikat o zaginięciu dziecka przekazano także wszystkim patrolom w mieście.
Julia została odnaleziona w dzielnicy Górna w Łodzi. Tam miał wysadzić ją z samochodu nieznany mężczyzna, w towarzystwie którego dziewczynka była widziana po raz ostatni. Została przebadana przez lekarzy z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Testy wykazały, że nie doznała obrażeń fizycznych.