Bielski sąd okręgowy skazał na 25 lat więzienia Piotra Sz., który zamordował żonę w ciąży. O wcześniejsze zwolnienie będzie mógł się ubiegać po 20 latach. Do zbrodni doszło jesienią 2019 roku. Pracujący wówczas w straży miejskiej 35-latek udusił kobietę, która była w szóstym miesiącu ciąży. Wcześniej między małżonkami doszło do awantury.
Bielski sąd okręgowy skazał na 25 lat więzienia Piotra Sz., który zamordował żonę w ciąży. Mężczyzna o wcześniejsze zwolnienie będzie mógł się ubiegać po 20 latach. Wyrok jest nieprawomocny.
Oskarżony wysłuchał wyroku na sali rozpraw. Gdy sędzia Jarosław Sablik wypowiedział frazę o wymiarze kary, miał opuszczoną głowę. Na sali obecni byli też bliscy ofiary.
Sędzia w ustnym uzasadnieniu wskazał m.in., że na wymiarze kary zaważyło to, iż oskarżony nie planował zbrodni. Sąd uznał, że działał pod wpływem kumulacji gniewu i złości po awanturze. Niezaprzeczalne jest jednak to, że to Piotr Sz. doprowadził do konfliktu w małżeństwie.
Do zabójstwa doszło 17 października 2019 roku. Piotr Sz., wówczas funkcjonariusz straży miejskiej, tego dnia pokłócił się żoną Izabelą. Podczas awantury udusił kobietę. Jej ciało owinął w folię i autem wywiózł w okolice Będzina, gdzie porzucił w lesie.
Poszedł jeszcze zagrać w piłkę, a następnego dnia poszedł do pracy. Dzwonił do teściowej, pytając o żonę. Dopiero potem zgłosił jej zaginięcie. Ruszyły poszukiwania.
9 października przypadkowa osoba natknęła się na ciało kobiety. Piotr Sz. został aresztowany.
Mężczyzna był sądzony za zamordowanie ze szczególnym okrucieństwem swojej żony Izabeli, która była w szóstym miesiącu ciąży.
Prokuratura domagała się dla niego dożywotniego więzienia. W miesiącach poprzedzających morderstwo miał on pastwić się nad żoną. Morderstwo miało zakończyć małżeństwo i dać mu możliwość związku z kochanką.
Będąca w ciąży Izabela Sz. próbowała ratować związek - mówiła prokurator Małgorzata Moś-Brachowska. Wierzyła, że narodziny dziecka, po wcześniejszych poronieniach, pomogą przywrócić życie rodzinne na właściwe tory.
Kluczowym dowodem w sprawie było nagranie audio, na którym została utrwalona ostatnia awantura i moment śmierci. Izabela chciała założyć niebieską kartę i pewnie dlatego pod meblami w pokoju umieściła dyktafon.
Śmierć była powolna i dotkliwa, na raty. Trwało to 21 minut. (...) Mężczyzna przerywał duszenie, uderzał kobietę w głowę, słysząc, że jeszcze oddycha, ponownie dusił. Zarejestrowany został słaby głos kobiety. Błagała, gdy była jeszcze w stanie, o życie swoje i dziecka - mówiła w sądzie prokurator.
Obrona nie kwestionowała winy Piotra Sz. w zabójstwie żony. Jej zdaniem, dowody nie potwierdzają jednak zarzutu o szczególnym okrucieństwie. Mecenas Justyna Kaczmarczyk wskazywała, że jej klient nie działał z premedytacją, a zabójstwo nastąpiło w wyniku impulsu.
W mowie końcowej zaapelowała o możliwie łagodny wymiar kary.