Nominowany na naczelnika delegatury IPN w Opolu Tomasz Greniuch, przez lata był szefem opolskich struktur Obozu Narodowo-Radykalnego. Greniuch organizował manifestacje upamiętniające antysemickie wystąpienia sprzed II wojny światowej, w mediach społecznościowych cytował ultranacjonalistyczne utwory, jest również autorem książki "Droga nacjonalisty".
Dr Tomasz Gremiuch jest wieloletnim szefem ONR-u, w IPN-ie pracuje zaś zaledwie od roku. Swoją pracę doktorską poświęcił postaci kpt. Henryka Flamego z Narodowych Sił Zbrojnych. Jego nominacja na stanowisko naczelnika opolskiej delegatury IPN wzbudziła sprzeciw pracowników. Jak powiedział Onetowi jeden z pracowników: takie stanowiska nie powinny być obsadzane przez osoby zaangażowane ideowo.
Sam Greniuch zaraz po ogłoszeniu decyzji powiedział Onetowi: Moje poglądy nie mają nic wspólnego z moją pracą naukową.
Pracownik delegatury IPN w Opolu w rozmowie z Onetem powiedział, że nie pamięta, kiedy został przeprowadzony ostatni konkurs na stanowisko wyższego szczebla w Instytucie Pamięci Narodowej.
Greniuch jest związany z ONR od 1999 roku. W 2002 został jednym z założycieli Obozu Narodowo-Radykalnego Opolszczyzna. Greniuch był też jednym z pomysłodawców pierwszego Marszu Niepodległości, który odbył się w Warszawie w 2006 roku.
W 2012 r., jako kierownik opolskiego ONR na Opolszczyźnie, zbagatelizował zachowanie kilku członków Obozu, "heilujących" na Górze św. Anny - podczas obchodów rocznicowych III powstania śląskiego - za co zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu. Greniuch uznał później w lokalnych mediach, że zachowanie było nie właściwe, ale dodał też, że charakterystycznego unoszenia prawej dłoni źle kojarzy się dopiero po II wojnie światowej, wcześniej znany był jako rzymski salut.
Pracownicy opolskiego IPN podkreślają, że Greniuch nie ma urzędniczego doświadczenia, a jego nadanie uważają za stricte polityczne. Podważają też jego doświadczenie na stanowiskach kierowniczych i naukowe kompetencje.
Odmienne są opinie działaczy ONR na Opolszczyźnie:
Nie widzę przeszkód, żeby tacy ludzie też pracowali w IPN, ale na szeregowych stanowiskach. Każdy ma prawo do własnych poglądów, ale ktoś tak skrajny nie powinien być nagradzany tak odpowiedzialnymi funkcjami. Obawiamy się, że narracja ultranacjonalistyczna niedługo zacznie dominować w naszej instytucji. Ci ludzie występują przecież publicznie, zabierają głos na różnych uroczystościach, a my nie chcemy, żeby taka łatka przylgnęła do wszystkich pracowników Instytutu - uważa natomiast pracujący z delegaturze IPN rozmówca Onetu .