Oficjalne wyniki prezydenckich wyborów w USA wciąż są nieznane. Trwa jeszcze liczenie głosów m.in. w Ohio. Mimo to już wiadomo, że w Białym Domu na kolejne 4 lata zostanie George W. Bush.
Do podziału pozostały jeszcze 32 głosy elektorskie: 20 w Ohio, 7 w Iowie i 5 w Nowym Meksyku. Na razie oficjalnie Bush ma 254 głosy, Kerry - 252.
Dane są niepełne – brakuje bowiem informacji o tzw. głosach tymczasowych (warunkowych), a tych jest ok. 250 tysięcy. Głosy te przysługują osobom, których nazwisk nie ma na liście uprawnionych do głosowania, a które oświadczają, że mają takie prawo. Procedura sprawdzania ważności tych głosów może potrwać nawet do dwóch tygodni.
I choć oficjalnych wyników wciąż nie ma, to zwolennicy Busha już się cieszą. Nie tęgą minę mają z kolei osoby, które głosowały na Johna Kerry’ego. Z waszyngtońskimi zwolennikami demokratów rozmawiał korespondent RMF Grzegorz Jasiński:
Po przeliczeniu głosów z ponad 99 proc. okręgów wyborczych, George Bush ma ponad 3 miliony głosów przewagi w ogólnej liczbie głosów. Jeśli taka sytuacja się utrzyma, będzie to pierwszy przypadek od wielu lat, że zwycięzca przekroczy w sumie 50 proc. głosów.
Prezydent George W. Bush wygrał w stanach Alaska, Arizona, Kolorado, Georgia, Indiana, Kentucky, Zachodnia Wirginia, Wirginia, Alabama, Południowa Karolina, Północna Karolina, Tennesee, Kansas, Wyoming, Nebraska, Południowa Dakota, Północna Dakota, Texas, Luizjana, Missisipi, Arkansas, Missouri, Montana, Michigan, Nevada, Utah, Idaho, Oklahoma, Floryda i - prawdopodobnie - w Ohio.
Kandydat demokratów senator John Kerry wygrał w bardzo ważnej Pensylwanii oraz Kalifornii, Connecticut, Delaware, Illinois, Maine, Maryland, Massachusetts, New Hampshire, New Jersey, New York, Oregon, Pennsylvania, Rhode Island, Vermont, Washington, Wisconsin, Dystrykcie Kolumbii i na Hawajach.
Jeśli zwycięstwo Busha stanie się faktem, republikanie utrzymają przewagę w Izbie Reprezentantów i prawdopodobnie o 2-3 mandaty powiększą przewagę w Senacie.
Dopiero 4 godziny po zamknięciu lokali wyborczych okazało się, że to prezydent wygrał na Florydzie, w jednym z najważniejszych stanów. Liczenie głosów odbywało się tam wyjątkowo skrupulatnie i ostrożnie, by nie doszło do przedwczesnego ogłoszenia zwycięzcy i powtórzenia sytuacji sprzed 4 lat, kiedy o zwycięstwie zadecydował dopiero Sąd Najwyższy.
Większość stanów od dawna ma określone preferencje, są one – mówiąc w dużym uproszczeniu - republikańskie lub demokratyczne. O zwycięstwie decydują tzw. stany "wahające się"; ważna więc znów jest – jak 4 lata temu – np. Floryda czy Ohio.
Ostateczne różnice mogą być niewielkie; nie można nawet wykluczyć remisu, który musiałaby rozstrzygnąć Izba Reprezentantów. Jeśli wygra Bush, pozostanie 43. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Jeśli wygra Kerry, zostanie 44. prezydentem. Zobacz też, jak było 4 lata temu!
Z analiz prowadzonych przez stacje telewizyjne CBS i ABC wynika że Republikanie utrzymają kontrolę nad obiema izbami Kongresu - Senatem i Izbą Reprezentantów.