Państwo będzie dopłacać samorządom do utrzymania przedszkoli - przez to rodzice mają płacić mniej. Rząd zapowiada stworzenie pułapu odpłatności za pobyt dziecka w przedszkolu. To deklaracja minister edukacji Krystyny Szumilas, która przez 100 dni istnienia rządu milczała, a dziś swoje dokonania referowała premierowi.
Problem w tym, że za obietnicą rządu nie idą konkrety. Projekt przypomina plan posłania sześciolatków do szkół - najpierw hasło, a później… zobaczymy.
Nie wiadomo, ile pieniędzy z budżetu państwa trafi do gmin na dofinansowanie przedszkoli, ani jaki pułap opłat za przedszkola chce ustanowić MEN. Tajemnicą pozostaje również, jaki będzie mechanizm ustalania tego pułapu - czy do każdego dziecka MEN dopłaci tyle samo, a resztę opłaty ustali gmina, czy też w całym kraju rodzice dopłacą tyle samo.
O założenia projektu dopytywał panią minister reporter RMF FM Mariusz Piekarski:
I to tyle ze strony pani minister.
Ogólnikami posługiwał się na konferencji prasowej również Donald Tusk. Mówił, że pomoc budżetowa dla przedszkoli jest istotna także w kontekście zmian w systemie emerytalnym i wiąże się ze wzmacnianiem polityki prorodzinnej. Problem realnie taniej usługi przedszkolnej, powszechny dostęp do przedszkola, powinien stać się prawem rodziców. Państwo wspólnie z samorządem powinno w możliwie szybkim terminie zadbać o pełną dostępność usługi przedszkolnej co najmniej w odniesieniu do cztero- i pięciolatków - deklarował premier, dodając: Chodzi o to, abyśmy w roku 2013 mogli uruchomić pomoc w postaci jakiejś formy subwencji lub dotacji.
Tusk wyjaśnił, że projekt pomocy państwa dla rodziców przedszkolaków powinien być gotowy do końca wiosny, gdy konstruowany będzie budżet na 2013 roku.