To nie są sprawy, które nas zajmują. Tym zajmują się niezależne organy - powiedziała rzeczniczka PiS Anita Czerwińska, pytana o wniosek prokuratury ws. uchylenia immunitetu szefowi NIK Marianowi Banasiowi, który trafił do marszałek Sejmu Elżbiety Witek.
Było dzisiaj oświadczenie rzecznika (ministra koordynatora służb specjalnych, Stanisława) Żaryna. To nie są sprawy, które nas zajmują; to są niezależne organy, które się tym zajmują - powiedziała w piątek wieczorem rzeczniczka PiS pytana przez dziennikarzy, czy sprawa wniosku o uchylenie immunitetu prezesowi NIK była przedmiotem rozmów podczas wyjazdowego posiedzenia klubu PiS.
W piątek po południu Prokuratura Krajowa poinformowała, że Prokurator Generalny wystąpił do marszałek Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu prezesowi NIK, któremu śledczy chcą postawić kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych.
Nieco wcześniej Marian Banaś poinformował we wpisie na Twitterze, że jego syn został zatrzymany w piątek na lotnisku Kraków Balice, gdy wracał wraz z żoną z urlopu, a zatrzymania dokonali funkcjonariusze CBA. Samo CBA poinformowało o zatrzymaniu dyrektora Izby Skarbowej w Krakowie Tadeusz G. oraz społecznego doradcy prezesa NIK Jakuba Banasia, którzy mają usłyszeć zarzuty w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku. Według CBA, w przypadku Tadeusza G. chodzi m.in. o przekroczenie uprawnień, natomiast Jakub Banaś miał kilkukrotnie posługiwać się dokumentami poświadczającymi nieprawdę.
Żaryn stwierdził m.in., że postępowanie dotyczące prezesa NIK, "jest postępowaniem stricte kryminalnym, dotyczy działań sprzecznych z prawem, które należy oceniać jako przestępstwa urzędnicze lub też przestępstwa gospodarcze". Stawiamy i prezentujemy fakty. Ta sprawa dotyczy trzech osób, które są objęte dzianiami i wnioskami prokuratury - powiedział rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
Na wieczornej konferencji prasowej szef NIK powiedział, że "zaistniała sytuacja nie wpłynie w żaden sposób na dalszą pracę NIK". Państwo prawa i demokracja to dla mnie wartości najwyższe. Nigdy się im nie sprzeniewierzę - zadeklarował.
Szef NIK podkreślił, że Izba prowadzi postępowania kontrolne, których wyniki są oczekiwane przez społeczeństwo. Jedną z najważniejszych kontroli przeprowadzonych przez Izbę w ostatnich latach jest kontrola dot. Funduszu Sprawiedliwości. Dysponentem tego funduszu jest minister sprawiedliwości - poinformował. Jak dodał, o działaniach w tej sprawie poinformuje opinię publiczną w najbliższym czasie.
Jakiekolwiek działania podejmowane wobec moich bliskich nie spowodują odstąpienia przeze mnie od wypełniania powierzonych mi konstytucyjnych obowiązków - podsumował Banaś.
Problemy Mariana Banasia rozpoczęły się we wrześniu 2019 roku. "Superwizjer" TVN podał wówczas, że w należącej do Banasia i wynajmowanej przez niego kamienicy w Krakowie mieścił się pensjonat oferujący pokoje na godziny.
Ponadto, według "Superwizjera", Marian Banaś zaniżył w oświadczeniach majątkowych dochody z wynajmu kamienicy o powierzchni 400 metrów kwadratowych i dwóch mniejszych: wynajem miał przynosić szefowi NIK rocznie 65 700 złotych dochodu.
W reportażu mowa była także o powiązaniach ze stręczycielami.
Wkrótce potem Marian Banaś oświadczył, że nie zarządzał pokazanym w materiale "Superwizjera" hotelem, obecnie nie jest właścicielem nieruchomości, a materiał TVN odbiera "jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia". Pozwał TVN SA i autora materiału Bertolda Kittela, żądając przeprosin, sprostowania i wpłaty na cel społeczny.
Banaś wydał również oświadczenie, że wszystkie nieruchomości nabył "w sposób uczciwy i zgodny z prawem, w tym również kamienicę, która stała się powodem ataku na jego osobę".
Resort finansów zawiadomił w sprawie kamienicy prokuraturę. Podobne zawiadomienie złożył rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec.
W związku z tą sprawą Centralne Biuro Antykorupcyjne dokonało licznych przeszukań w domu Mariana Banasia, siedzibie NIK i innych miejscach powiązanych z Banasiem. Szef Izby pisał nawet w tej sprawie do marszałek Sejmu Elżbiety Witek, twierdząc, że to "naruszanie konstytucyjnej zasady niezależności NIK".
Służby zainteresowały się także synem prezesa NIK.
W kolejnych miesiącach Marian Banaś i Najwyższa Izba Kontroli wydali serię raportów z kontroli w rządowych instytucjach, uderzających w kluczowe programy gospodarcze.
W dokumentach podważano kondycję budżetu, wskazywano na kreatywną księgowość rządu ws. obsługi długu publicznego, zwracano także uwagę na nieprawidłowości dotyczące tzw. tarczy antykryzysowej.
Głośna była także sprawa tzw. wyborów kopertowych, czyli wyborów prezydenckich z maja 2020 roku, które się nie odbyły, a kosztowały budżet państwa 70 mln złotych. Według NIK, nie było podstaw prawnych do tego, by premier Mateusz Morawiecki wydał Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych jakiekolwiek polecenia związane z przygotowaniami i realizacją wyborów. Co więcej, Izba skierowała do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremiera Jacka Sasina i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego.
W przyszłym tygodniu natomiast Marian Banaś miał ujawnić nieprawidłowości dot. działań rządu w ramach zwalczania koronawirusa - chodzi o marnowanie publicznych pieniędzy np. przy produkcji maseczek i organizacji ochrony zdrowia.
Dodatkowo Marian Banaś miał ujawniać kolejne nieprawidłowości dot. nieudanej inwestycji, jaką miała być budowa elektrowni w Ostrołęce. W tej inwestycji utopiono grubo ponad miliard złotych.