"Europa jest dziś w niebezpieczeństwie. Jeśli rozpadnie się strefa euro, to i Unia tego szoku długo nie przetrwa" - twierdzi Jacek Rostowski. Minister finansów wziął udział w debacie o kryzysie w Parlamencie Europejskim.
Za wszelką cenę musimy ratować Europę. Nie łudźmy się, gdyby euro miało się rozpaść, to Europa długo tego szoku nie przetrwa - powiedział.
Kończąc swe przemówienie Rostowski przywołał swą niedawną prywatną rozmowę z "prezesem wielkiego polskiego banku", pracującym w ministerstwie za czasów transformacji w Polsce. Miał on powiedzieć, że po takich wstrząsach gospodarczych i politycznych, jakie teraz dotykają Europę, rzadko się zdarza, by po 10 latach nie było także katastrofy wojennej. I dodał, że poważnie się zastanawia nad tym, by uzyskać dla dzieci zieloną kartę w USA.
Rostowski nakreślił przed eurodeputowanymi negatywne konsekwencje rozpadu strefy euro - zarówno gdyby wypadł z niej biedny, zadłużony kraj, lub gdyby chciał z niej wyjść kraj bogatszy. Powołując się na obliczenia szwajcarskiego banku UBS powiedział, że w tym pierwszy wariancie PKB takiego kraju spadłby o 40-50 proc. w pierwszym roku, a w kolejnych latach o około 10-20 proc. Natomiast w przypadku wyjścia z euro bogatego kraju, jego PKB spadłby początkowo o 20-25 proc., natomiast potem na stałe byłby niższy o około 10 proc. Nie możemy do tego dopuścić - apeluje minister.