Z tygodnia na tydzień rośnie w Polsce liczba zachorowań na grypę. Tylko w ubiegłym tygodniu zachorowało lub jest o to podejrzewanych prawie 80 tysięcy osób, a 338 trafiło z tego powodu do szpitala. Eksperci podkreślają jednak, że na razie nie ma mowy o epidemii.
Państwowy Zakład Higieny opublikował meldunek epidemiologiczny, zawierający dane o liczbie zachorowań. Przedstawione wskaźniki są wciąż nieporównywalne z tym, co przeżyliśmy dwa lata temu, ale tegoroczne dane przewyższają już te z poprzednich pięciu sezonów.
W ubiegłym tygodniu zachorowało prawie 80 tysięcy, a tydzień wcześniej 62 tysiące Polaków. Z podejrzeniem grypy do szpitali trafiło w okresie świątecznym 338 osób, a we wcześniejszym tygodniu - 244.
Tego typu dane to jednak dla profesor Lidii Brydak z Krajowego Ośrodka ds. Grypy zbyt mało, by wyciągać daleko idące wnioski. Jej zdaniem wciąż mówimy tylko o podejrzeniach. Liczba zgłoszonych zachorowań nic nie mówi. Dla mnie miarodajne są badania wirusologiczne - podkreśla w rozmowie z reporterem RMF FM Tomaszem Skorym.
Na ich wyniki trzeba jednak poczekać. Na razie nie ma mowy o epidemii - zapewnia profesor.