Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Stanisław Biernat liczy na szybkie wykrycie sprawców przecieku projektu wyroku TK. "Można też żywić nadzieję, że wysiłki śledczych nie skierują się na 'rozpracowanie' wewnętrznych spraw Trybunału i jego sędziów" – podkreśla Biernat.
Prokurator generalny Zbigniew Ziobro polecił w czwartek Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wszczęcie śledztwa ws. przecieku projektu wyroku TK ws. noweli ustawy o TK autorstwa PiS. Powiedział m.in, że ma to m.in. zweryfikować, czy politycy jakiejś partii obiecywali korzyści sędziom TK i czy odbyły się między nimi jakieś pertraktacje. Chciałbym, by te fakty nie potwierdziły się - podkreślił.
Ziobro odniósł się też wtedy do wypowiedzi Stanisława Biernata ze środy, że nie może być tak, że sędziowie idą na rozprawę i dopiero po rozprawie myślą, jaki wydać wyrok. To jest proceder nieznany mi osobiście. Jeżeli pan sędzia Biernat wie o tego rodzaju przykładach spraw polskich obywateli, które toczą się dziś przed sądami powszechnymi, to bardzo bym go prosił, aby (...) dostarczył te informacje do prokuratury, bo sądzę, że mogłyby te przypadki być również przedmiotem postępowań - mówił Ziobro.
To że "proceder" przygotowywania projektów orzeczeń w TK nie jest znany Ministrowi "osobiście" nie dziwi, ponieważ nie był on dotąd sędzią Trybunału - napisał Biernat w piątkowym stanowisku. Wzywanie mnie, abym dostarczał prokuraturze informacje o rozpoznawaniu spraw przez sądy powszechne, jest zaskakujące i źle zaadresowane - dodał wiceprezes TK.
Podkreślił, że "kompetencje do sprawowania nadzoru judykacyjnego i administracyjnego nad sądami powszechnymi wynikają z ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych". Zaznaczył, że "nie jest zrozumiałe, skąd w kontekście postępowania przed TK wzięło się porównanie z sądami powszechnymi".
Ocenił zarazem, że "warto w sposób przystępny przybliżyć różnice między tymi dwoma kategoriami organów władzy sądowniczej". Wyjaśnił, że sądy powszechne sprawują wymiar sprawiedliwości przez orzekanie w indywidualnych sprawach z zakresu prawa cywilnego, karnego, pracy, itd. Orzeczenia sądów powszechnych są indywidualnymi aktami stosowania prawa, w których określa się w sposób wiążący konsekwencje prawne konkretnych stanów faktycznych.
Tymczasem Trybunał - kontynuował Biernat - jest tzw. sądem prawa. Jego główną kompetencją jest orzekanie o hierarchicznej zgodności aktów normatywnych w systemie prawa, a przedmiotem kontroli są normy prawne, zawarte w aktach normatywnych (najczęściej ustawach), wzorcem kontroli zaś - normy zawarte w aktach normatywnych wyższej rangi (głównie konstytucji).
Biernat przywołał zapis regulaminu TK, który stanowi, że: "Projekt orzeczenia i jego zasadniczych motywów oraz pisemnego uzasadnienia przedstawia na naradzie sędzia sprawozdawca". Dodał, że podobne rozwiązanie zawiera regulamin Sądu Najwyższego.
W konkluzji Biernat stwierdził, że z "wypowiedzi niektórych polityków można by wnosić, że przygotowywanie projektów orzeczeń na narady było wstydliwie skrywaną tajemnicą, anomalią funkcjonowania Trybunału, która teraz, przy okazji wycieku projektu, została zdemaskowana". Otóż nie jest to anomalia ani też tajemnica - oświadczył.
Dodał, że "wyciek projektu wyroku z TK jest czymś wyjątkowym i bolesnym. Należałoby sobie życzyć szybkiego wykrycia sprawcy czy sprawców. Można też żywić nadzieję, że wysiłki śledczych nie skierują się na 'rozpracowanie' wewnętrznych spraw Trybunału i jego sędziów".
Cała nowela ustawy o TK autorstwa PiS narusza cztery zasady konstytucji - orzekł w środę 12-osobowy skład TK. Za niezgodne z konstytucją uznał jej szesnaście zapisów. Zdania odrębne złożyli Julia Przyłębska i Piotr Pszczółkowski.
Rzecznik rządu Rafał Bochenek poinformował, że "komunikat TK" nie spełnia przesłanek ustawowych, by być uznanym za wyrok i nie można tego komunikatu opublikować. Według Ziobry, sędziowie TK działali bezprawnie, ich - jak to określają - orzeczenie nie ma mocy prawnej i nie jest wiążące.
Prezes TK Andrzej Rzepliński podkreślił po orzeczeniu, że wyrok musi być opublikowany.
(mpw)