Na obecnym etapie śledztwa nie stwierdzono wycieku danych z systemu PESEL do osób nieuprawnionych - poinformował prok. Michał Dziekański, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Śledztwo ws. podejrzenia nieuprawnionego wykorzystania danych z systemu PESEL przez pięć kancelarii komorniczych, stołeczni prokuratorzy wszczęli przed kilkoma dniami.

Na obecnym etapie śledztwa nie stwierdzono wycieku danych z systemu PESEL do osób nieuprawnionych - poinformował prok. Michał Dziekański, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Śledztwo ws. podejrzenia nieuprawnionego wykorzystania danych z systemu PESEL przez pięć kancelarii komorniczych, stołeczni prokuratorzy wszczęli przed kilkoma dniami.
Prokuratura: W śledztwie nie stwierdzono na razie wycieku danych PESEL (zdjęcie ilustracyjne) /Maciej Kulczyński /PAP

Prok. Dziekański podał, że dotychczas w tej sprawie zgłosiło się do prokuratury ponad tysiąc osób, które chcą uzyskać status pokrzywdzonych. Apeluję o umiar. Na obecnym etapie chodzi o podejrzenie możliwości wycieku danych - na razie takiego wycieku nie stwierdzono - podkreślił.

W śledztwie badamy, czy w wyniku różnych kwestii formalnych i ewentualnych niedopatrzeń lub nadużyć nie stworzono możliwości takiego wycieku. Już bowiem taki czyn jest karalny, ale to nie oznacza, że dane wyciekły. W sytuacji, gdy jest to tylko i wyłącznie przestępstwo formalne, to nie ma pokrzywdzonych - zaznaczył również prokurator.

Jak podkreślił, "na tę chwilę nie ma sytuacji, abyśmy stwierdzili, że dane trafiły do osób nieuprawnionych".

Śledztwo zostało wszczęte z zawiadomienia Ministerstwa Cyfryzacji, które ustaliło, że konkretni komornicy pobierali miesięcznie od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy rekordów z bazy PESEL. Zgłosiliśmy to, bo istnieje podejrzenie, że dane mogły być wykorzystywane w sposób niezgodny z ich przeznaczeniem - mówił przed kilkoma dniami rzecznik resortu Karol Manys.

Jak dodawał, incydent został wykryty w ramach standardowych procedur. Podkreślił również, że nie doszło do włamania do systemu. Te dane były pobierane za pomocą dedykowanych łącz w ramach normalnych uprawnień, jakie mają kancelarie komornicze - wyjaśnił.

Prokuratura informowała wcześniej, że w ramach śledztwa zabezpieczono nośniki danych i sprzęt informatyczny w pięciu kancelariach komorniczych, m.in. z Warszawy i Łodzi. Jeden z komorników od marca 2015 roku pobrał dane ponad 800 tysięcy osób i złożył w bazie danych prawie 1,8 miliona zapytań.

"Największa kancelaria objęta sprawą miała roczny wpływ około miliona spraw"

Własne procedury sprawdzające, czy komornicy korzystający z systemu PESEL występowali o te dane w związku z prowadzonymi postępowaniami egzekucyjnymi, wdrożył samorząd komorniczy. Prezes Krajowej Rady Komorniczej Rafał Fronczek podał, że "na razie w tej sprawie nic nie wskazuje na wyciek danych lub ich kradzież".

Przypomniał, że dopiero w listopadzie 2015 roku weszły w życie przepisy wyrównujące wpływ spraw do komorników. Wcześniej w egzekucjach sądowych mieliśmy do czynienia ze znaczną koncentracją dużej części spraw egzekucyjnych w 10 proc. kancelarii komorniczych. Po zmianie prawa komornik wybrany przez wierzyciela m.in. musi (od 1 stycznia 2016) odmówić prowadzenia sprawy, gdy wpływ wszystkich spraw do jego kancelarii w danym roku przekroczy 10 tysięcy.

Tymczasem - jak zaznaczał Fronczek - postępowanie dotyczy czasu od marca 2015. Największa kancelaria objęta sprawą miała roczny wpływ około 1 miliona spraw, zaś pozostałe kilkaset tysięcy. Wystąpienie o zapytanie w każdej sprawie, czyli z około milionem zapytań, nie jest niczym nadzwyczajnym - wskazywał.

Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Warszawie prowadzone jest w sprawie niedopełnienia obowiązków i działania na szkodę interesu publicznego i prywatnego przez komorników sądowych zobowiązanych do zabezpieczenia dostępu do danych osobowych z rejestru PESEL, wskutek czego doszło do umożliwienia dostępu do danych osobom nieuprawnionym (za co grozi do trzech lat więzienia), oraz w sprawie uzyskania przez osoby nieuprawnione dostępu do danych osobowych zawartych w rejestrze PESEL (co zagrożone jest karą do dwóch lat więzienia).

(edbie)