Dwie opinie biegłych zamierza zamówić warszawska prokuratura, która wczoraj wszczęła śledztwo w sprawie pirata z BMW. Jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, chodzi o analizę jazdy kierowcy i profesjonalne badanie nagrania, które zostało umieszczone w internecie. Na razie prokuratura jest bezradna w sprawie pirata. Zgromadzony do tej pory materiał nie pozwala na postawienie zarzutów kierowcy, który szalał po ulicach stolicy sportowym samochodem.
Pierwsza opinia ma dotyczyć techniki jazdy oraz naruszania przepisów i faktycznych zagrożeń, które pirat spowodował swoim szaleńczym rajdem. Ta opinia może posłużyć potem do postawienia ewentualnych zarzutów ws. zagrożenia spowodowania katastrofy w ruchu drogowym.
Druga opinia to analiza audio i wideo samego nagrania. Chodzi m.in. o to, jakie stwierdzenia padają na nagraniu i do kogo należy głos.
Jak ustalił reporter RMF FM, śledczy poza nagraniami z kamer z miejskiego monitoringu, które są analizowane, mają ważne nagranie ze stacji benzynowej. Nie chcą jednak zdradzać szczegółów. Mówią jedynie, że to ważny materiał porównawczy - być może pokazujący nie sam przejazd, ale to, kto wsiadał za kierownicę BMW po zatankowaniu auta przed rajdem.
Wczoraj warszawska prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące szaleńczej jazdy sportowego BMW ulicami Warszawy. Śledczy będą sprawdzać, czy kierowca może odpowiadać z artykułu mówiącego o zagrożeniu katastrofą w ruchu lądowym. Grozi za to do ośmiu lat więzienia. Nasz reporter usłyszał od zastępcy prokuratora rejonowego Warszawa-Mokotów, że najważniejsze jest teraz, by potwierdzić tożsamość kierowcy BMW. Na razie jest tylko "uprawdopodobnienie", że za kółkiem siedział Robert N., pseudonim Frog. Funkcjonariusze wciąż go szukają.
Film, na którym widać m.in., jak białe BMW M3 pędzi przez Warszawę, przejeżdża przez skrzyżowanie na czerwonym świetle i omija wysepki z lewej strony, trafił do sieci w ubiegłym tygodniu:
Prokuratura apelacyjna w Krakowie zbada natomiast, dlaczego śledczy z Kielc umorzyli postępowanie ws. wcześniejszego "wyczynu" "Froga". W lutym Robert N., uciekał przed policją jadąc autem z prędkością 220 km/h. W sumie 80 razy złamał przepisy, a mimo to kieleccy prokuratorzy uznali, że nie popełnił przestępstwa.
Wiele wskazuje na to, że w poniedziałek "Frog" opublikował na YouTube jeszcze jeden filmik. Na nagraniu kpi z policjantów. Tak głośnej i medialnej sprawy nikt się nie spodziewał, ale skoro dzieje się jak się dzieje - niech żyje bal - taki wpis pojawił się przy nagraniu. Pozdrawiam naszą kochaną policję, która średnio daje radę. Do zobaczenia - mówił autor filmu: