Zielonogórska policja poszukuje sprawców podpalenia najgrubszego dębu w Polsce. Kilkusetletnie drzewo, nazywane przez mieszkańców dębem Napoleona, rosło w podzielonogórskiej gminie Zabór. Według strażaków dąb został podpalony i tlił się od środka przez całą noc. Prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie. Zdjęcie spalonego drzewa dostaliśmy od Arka na Gorącą Linię RMF FM.
To jest barbarzyństwo, brak mi po prostu słów. To, co przetrwało kilkaset lat, co było ciekawostką nie tylko na skalę regionalną, ale i całego kraju, przestało istnieć przez ludzką głupotę - powiedział Nadleśniczy Nadleśnictwa w Przytoku Maciej Taborski. Według niego było to ewidentne podpalenie; ogień został podłożony minionej nocy lub w niedzielę wieczorem.
Nadleśniczy dodał, że dąb był ostatnio podpalony w 2004 roku, wówczas obumarły niemal wszystkie jego konary, jeden jednak przetrwał, a drzewo mogło jeszcze żyć przez kilkadziesiąt lat. Takiej szansy mu jednak nie dano.
Kiedy na miejsce przyjechali strażacy, dogasili jedynie leżące drzewo. Straż wezwała policja, zaalarmowana przez okolicznych mieszkańców.
Okoliczności, w jakich doszło do zniszczenia tego unikatowego pomnika przyrody, wyjaśnia zielonogórska policja. Zrobimy wszystko, by ująć osobę lub osoby odpowiedzialne za to przestępstwo - powiedziała rzecznik zielonogórskiej policji Małgorzata Stanisławska.
Dąb Napoleon (Dąb Napoleona) był najgrubszym dębem szypułkowym w Polsce. Rósł na skarpie pradoliny Odry w odległości trzech km od miejscowości Zabór (powiat zielonogórski).
Obwód drzewa wynosił ok. 10,5 metra, wysokość 22 metry, a jego wiek szacuje się na 450-600 lat. Wewnątrz potężnego pnia znajdowała się wielka dziupla, mogąca pomieścić kilkanaście osób.
Obecna nazwa drzewa wzięła się z legendy głoszącej, że podczas wyprawy na Rosję w 1812 roku, po przeprawie przez Odrę pod jego konarami odpoczywał Napoleon Bonaparte.