Kto chce – pracuje, kto nie chce – przechodzi na płatny urlop wypoczynkowy – taką decyzję o losie swoich pracowników podjął zarząd jeleniogórskiej Jelfy. W zakładzie wstrzymano całą produkcję po tym, jak wybuchła afera z wytwarzanym tam corhydronem.
Wnioski o urlop złożyło 200 osób, w Jelfie zatrudnionych jest jednak 5 razy tyle pracowników. Co robią po przyjściu do pracy? Na razie wykonują – jak to określił zarząd firmy – prace porządkowe. Kierownictwo firmy zdecydowało, że nikt nie zostanie wysłany na przymusowy urlop.
Związkowcy z Jelfy mają ogromny żal do premiera, ministra zdrowia i Głównego Inspektora Farmaceutycznego, że podjęli decyzję o zamknięciu całego zakładu. Trzeba było wstrzymać produkcję jednego leku, o który toczy się walka, a nie całą produkcję - mówi jeden z pracowników. Jeleniogórska Jelfa produkuje także maści, tabletki i drażetki, a hurtem zamknięto cały zakład. Reakcja – moim zdaniem – była zbyt histeryczna - podkreśla drugi. W Jelfie była reporterka RMF FM Barbara Zielińska. Posłuchaj jej relacji:
Nie jest wykluczone, że pod koniec tego tygodnia w Jelfie ruszy wydział produkujący maści. Zdaniem związkowców jeden dzień przestoju w fabryce to ponad 1,3 mln zł strat.