Głodówka zawieszona, zaczęła się okupacja kuratorium w Krakowie. Prawie 20 osób zostało po rozmowie z kuratorem w sali konferencyjnej. Wkrótce mają do nich dotrzeć Ci, którzy po 12 dniach głodówki zawiesili protest przeciw zmniejszeniu liczby godzin historii w szkołach ponadgimnazjalnych.
Dawni opozycjoniści, którzy właśnie zawiesili, głodówkę zamierzają dołączyć do okupujących kuratorium. Jednak ich celem nie jest przyłączenie się do okupujących, a przekonanie ich do zakończenia protestu i opuszczenia budynku. Byli opozycjoniści mają inne pomysły na walkę o utrzymanie lekcji historii w szkołach ponadgminazjalnych.
Już teraz rozpoczęła się głodówka 5 osób w Warszawie, która jest kontynuacją krakowskiego protestu. W internecie ruszył strajk szkolny, do którego dołączają uczniowie z całego kraju. W planie jest także powołanie Obywatelskiej Komisji Edukacji Narodowej. Ma się ona składać z naukowców, nauczycieli i rodziców, czyli przedstawicieli tych środowisk, którym zależy na walce o utrzymanie lekcji historii w szkołach.
Decyzja o zawieszeniu głodówki zapadła wczoraj wieczorem po spotkaniu protestujących z metropolitą krakowskim kard. Stanisławem Dziwiszem. Hierarcha poprosił głodujących, aby ze względu na pogarszający się stan ich zdrowia zakończyli lub zawiesili protest.
Pierwotnie głodówka miała się zakończyć w piątek rano, po mszy św. Protestujący postanowili jednak, że nastąpi to podczas konferencji prasowej o godzinie 13.
W proteście w kościele św. Stanisława Kostki w Krakowie uczestniczyło sześć osób, działaczy opozycji z lat 80. We wtorek z powodu pogorszenia stanu zdrowia przewieziony został na badania do szpitala najstarszy z nich, 66-letni Marian Stach.
Uczestnicy protestu domagają się zawieszenia rozporządzenia MEN, które - ich zdaniem - ogranicza w szkołach m.in. naukę historii. Jak tłumaczyli, wybrali radykalną formę protestu, bo od wielu lat różne środowiska: naukowcy, nauczyciele, rodzice bezskutecznie wyrażały swoją negatywną opinię wobec zmian, które proponuje ministerstwo, i doszli do wniosku, że to jest ostatnia chwila, żeby je zatrzymać.
Według starej podstawy programowej, uczniowie mieli dwa - poza wprowadzeniem w szkole podstawowej - pełne cykle kształcenia historii: od najdawniejszych dziejów człowieka i starożytności do czasów współczesnych. Raz w gimnazjum i drugi raz w szkołach ponadgimnazjalnych. MEN postanowił to zmienić rozciągając program gimnazjum na pierwszą klasę szkoły ponadgimnazjalnej. Reforma weszła w życie od 1 września 2009 r. i dlatego obecni uczniowie klas trzecich gimnazjum skończą naukę historii na pierwszej wojnie światowej, a od 1 września 2012 r. już jako uczniowie szkół ponadgimnazjalnych będą uczyć się historii Polski i świata po 1918 r.
Po pierwszej klasie szkoły ponadgimnazjalnej, w której wszyscy uczniowie będą mieli historię najnowszą, w drugiej i trzeciej klasie - zgodnie z realizowaną reformą - będą mieli obowiązkowy przedmiot "historia i społeczeństwo", o ile zdecydują się uczęszczać np. do klasy przyrodniczej, politechnicznej lub ekonomicznej. Lekcje te mają pomóc zrozumieć uczniom zainteresowanym naukami ścisłymi "jak ważna jest historyczna ciągłość i jak wiele doświadczeń współczesnych jest zakorzenionych w doświadczeniach poprzednich pokoleń".
Nowa podstawa programowa nauczania, w tym dotycząca lekcji historii, była - jak zapewnia MEN - jednym z najszerzej konsultowanych projektów aktów prawnych. Propozycja zmian w tej sprawie trafiła do konsultacji społecznych w 2008 r. Eksperci przeanalizowali ponad 2,5 tys. opinii i uwag oraz ponad 200 recenzji sporządzonych przez fachowców w poszczególnych dziedzinach kształcenia. Pozytywnie o projekcie - jak poinformowała minister edukacji - wypowiedziały się m.in. Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich, Rada Główna Szkolnictwa Wyższego, Prezydium Państwowej Komisji Akredytacyjnej, a także Polskie Towarzystwo Historyczne.
Reformę krytykuje m.in. część historyków oraz studentów z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, Niezależne Zrzeszenie Studentów, a także stowarzyszenie "Solidarni 2010" oraz politycy partii prawicowych.