Wbrew własnym zapowiedziom resort gospodarki morskiej nie wystąpił do ambasady Francji w Polsce o wyjaśnienie sprawy nurkowania francuskich żołnierzy nad wrakiem statku "Wilhelm Gustloff". Marynarze, bez odpowiednich zgód polskiej administracji, nurkowali w miejscu objętym całkowitym zakazem nurkowania. Sprawę opisaliśmy w czerwcu tego roku. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej zapowiedziało wtedy podjęcia działań w tej sprawie.
Z informacji przekazanych nam przez ambasadę Francji wynika jednak, że wbrew czerwcowej zapowiedzi resort gospodarki morskiej nie skierował pisma w celu wyjaśnienia sprawy.
Nurkujących nad wrakiem żołnierzy, marynarzy z francuskiego okrętu wojennego FS Pégase, wypatrzył 5 czerwca samolot Urzędu Morskiego w Gdyni, który wykonywał rutynowy lot patrolowy. Wrak statku M/S Wilhelm Gustlof, a także obszar w promieniu 500 metrów od niego, objęty jest całkowitym zakazem nurkowania. Podobnie jak inny, bałtycki wrak z okresu II wojny światowej M/S Goya został uznany za mogiłę wojenną. W celu ochrony mienia na wrakach statków, będących mogiłami wojennymi, przed grabieżą jak również ochrony środowiska morskiego zakazuje się nurkowania w promieniu 500 m od pozycji wraków statków:"Wilhelm Gustloff" i "Goya" - czytamy w ostatnim, pochodzącym z 2006 roku zarządzeniu dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni w tej sprawie. Urząd Morski niezwykle rzadko wydaje pozwolenia na nurkowanie na obu wrakach. Robi to głownie w celach badawczych i naukowych. Nurkowanie odbywa się wtedy pod nadzorem przedstawiciela pomorskiego konserwatora zabytków.
5 czerwca o nieuprawnionym nurkowaniu Urząd Morski poinformował od razu Morski Oddział Straży Granicznej oraz Centrum Operacji Morskich Marynarki Wojennej. Po nawiązaniu łączności z francuskim okrętem nurkowanie zostało przerwane. Dowódca jednostki miał tłumaczyć, że nie wiedział o zakazie. Zarówno wojskowi jak i cywilni eksperci, z którymi rozmawialiśmy, powątpiewali jednak w takie wyjaśnienie sprawy. Jak tłumaczyli, na wszystkich mapach nawigacyjnych, także takich, z którym korzystają cywilne jednostki, znajduje się informacje o tym, że wrak statku Wilhelm Gustloff jest mogiłą wojenną.
Polska Marynarka Wojenna tłumaczyła wtedy, że nie ma możliwości prawnych wyjaśnienia tej sytuacji i że sprawę przekazała administracji cywilnej. Podjęcie działań w tej sprawie zapowiedział resort gospodarki morskiej. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej w standardowej ścieżce dyplomatycznej zwróci się do ambasady Francji z prośbą o wyjaśnienia w sprawie nurkowania w rejonie wraku - napisał nam wtedy Michał Kania, dyrektor biura prasowego ministerstwa. Tego samego dnia Kania informował w wiadomości SMS: Nasze pismo do ambasady albo już zostało wysłane, albo lada dzień będzie.
Od czerwca wielokrotnie dopytywaliśmy o to, czy udało się wytłumaczyć tę sprawę. 10 września pytaliśmy kiedy, w jakiej formie i kto dokładnie zwrócił się do ambasady Francji w Polsce o wyjaśnienia. Chcieliśmy dowiedzieć się także na jakim etapie jest sprawa, czy strona francuska przedstawiła jakąkolwiek odpowiedź i czy ewentualnie podjęte zostały jakieś dalsze kroki. Na te pytania do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Z Michałem Kanią, dyrektorem biura prasowego nie udało nam się dziś skontaktować.
Szybciej udało się uzyskać informację od strony francuskiej: W nawiązaniu do pana pytania pragniemy przekazać iż, strona polska nie zwróciła się do ambasady Francji w Polsce z prośbą o wyjaśnienia w sprawie nurkowania żołnierzy z okrętu FS Pégase w rejonie wraku M/S Wilhelm Gustloff - czytamy w mailu otrzymanym od Ambasady Francji. Jeszcze w czerwcu ambasada informowała, że do momentu otrzymania oficjalnego pisma, nie będzie komentować sprawy.
Co ciekawe, francuscy żołnierze nurkowali bez pozwolenia dzień przed tym, jak we wraku Wilhelma Gustloffa odnaleziono ciało. Dziś, dzięki badaniom DNA, wiadomo już, że to ciało pochodzącego z Poznania nurka, który zaginął w 2012 roku. Francuscy żołnierze także widzieli te zwłoki, co potwierdziła nam polski SAR, czyli Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa. W dniu 05.06.2019 roku do MRCK Gdynia wpłynęła informacja z francuskiego niszczyciela m.in. Pegase o odnalezieniu ciała nurka w toni wodnej na wysokości wraku statku Wilhelm Gustloff. Według przeprowadzonej korespondencji radiowej ekipa francuska dokonywała tam prac nurkowych w rejonie wraku, lecz nie na nim bezpośrednio. Według żołnierzy francuskich ciało to miało ok. 2-3 tygodni rozkładu. Nie określił tego lekarz, lecz sami żołnierze na podstawie obserwacji pod wodą. Zwłoki te zostały pozostawione pod wodą - mówił RMF FM Rafał Goeck, rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.
Dzień później do wraku Gustloffa - w sposób legalny, za wydaną w maju 2019 roku zgodą Urzędu Morskiego w Gdyni - schodzili nurkowie z firmy Baltictech. To oni, w sposób formalny, odnaleźli ciało zaginionego nurka i oznaczyli pozycję, na której się znajdowało. Jak wynika z informacji przekazanych nam przez uczestników tamtej ekspedycji, ciało odnaleziono na osiadłym w mulistym dnie śródokręciu Gustloffa, bezpośrednio przy dnie morskim. Płetwonurkowie, aby rozpoznać, że mają do czynienia ze zwłokami, musieli zbliżyć się do tego miejsca na odległość mniej więcej 2 metrów. Zdaniem naszych rozmówców, nie jest możliwe, aby Francuzi wypatrzyli zwłoki, nie schodząc bezpośrednio do wraku jednostki objętej zakazem nurkowania.